poniedziałek, 29 września 2014

Let's be optimists - Rozdział 15.

- Gdzie Rose? - zainteresował się najstarszy strojąc swoją gitarę basową.
- Nie wiem... - wokalista nieco posmutniał.
- Nie dzwoniłeś do niej? - Woody zmarszczył brwi dokręcając talerze.
- Dzwoniłem, ale nie odbiera... - brunet jeszcze raz przejrzał spis połączeń, aby sprawdzić, czy może dziewczyna nie oddzwaniała.
- A może ma już dość i chciała zrobić sobie od nas przerwę? - Kyle wzruszył ramionami nosząc kable.
- Nie... uprzedziłaby mnie, że nie przyjdzie... - Dan przygryzł dolną wargę, a jego słowa zabrzmiały tak, jakby próbował przekonać sam siebie.
- Może się spóźni? Z podróżowaniem "na stopa" różnie bywa... - stwierdził basista odkładając swoją gitarę na stojak. Chłopcy przygotowywali się własnie do próby, a Rose zazwyczaj im w tym pomagała, nosiła kable, robiła rozgrzewkę z Danem, itd., więc jej nieobecność była dla wszystkich odczuwalna.
- A może znalazła prace? - najmłodszy rzucił chyba najgłupszym z możliwych pomysłów, co zaowocowało skierowaniem na niego spojrzeń wszystkich zebranych.
- Żartujesz? Niby jaką? Przecież cały czas jest z nami w trasie - syknął perkusista.
- Po za tym nie ma odpowiedniego wykształcenia, aby ktoś ją przyjął do jakiejkolwiek pracy. Nie wspominając już o jej wieku i braku dokumentów... - Will sprowadził klawiszowca na ziemię.
- Do stania pod latarnią nie trzeba ani lat, ani szkoły - zaśmiał się niedojrzały  kociarz, a niebieskooki momentalnie ściągnął trampka i rzucił w przyjaciela z niezadowolona miną. Niestety klawiszowcem zdołał uniknąć nadlatującego buta, który przeleciał mu tuż obok głowy. - No co? Tylko żartowałem... - mruknął pod nosem brodacz. - A tak w ogóle, to mógłbyś umyć nogi - wskazał z obrzydzeniem na leżące za nim źródło zapachu.
- W sumie... - odezwał się najstarszy, a Dan wbijając w niego niebieskie oczy już zdejmował drugiego trampka. - Spokojnie, nie o to mi chodzi - uprzedził wokalistę i kontynuował. - Po prostu zastanawia mnie skąd Rose bierze pieniądze na życie - marszcząc brwi w zastanowieniu skłonił pozostałych do przemyślenia owej sprawy. - Bo nie sądzę, aby z grania na ulicach...
- Więc co innego miała by robić? - spytał wokalista ciekawy, czy najstarszy ma względem tego jakieś sugestie.
- Nie mam pojęcia... - zrezygnowany basista przeczesał włosy palcami, a rozbawiony brodacz poruszył jedynie komicznie brwiami, zupełnie jakby chciał powiedzieć: "A nie mówiłem?". Jednak ten zadowolony wyraz twarzy nie utrzymał się zbyt długo, ponieważ momentalnie zastąpił go but Dana.


Koncert już dawno się zaczął, a po dziewczynie ani śladu... Wokalista był przekonani, iż zielonooka się spóźni, ale nawet teraz, gdy co chwila zerkał w bok, nie widział jej za kulisami. Czyżby coś się jej stało? Może źle się czuje? Albo znowu bierze udział w wypadku? - te myśli nie dawały brunetowi spokoju.
Podczas przed ostatniego utworu - Of the night, widownia bawiła się świetnie. Wszyscy podskakiwali, jak najwyżej i śpiewali jak najgłośniej dając tym samym ogromna dawkę energii artystom występującym na scenie, dzięki czemu członkowie zespołu mimo zmęczenia dawali z siebie aż 200%. Moment, w którym Kyle podbiegał do niebieskookiego wywoła kolejną falę okrzyków i pisków, ale mimo wciąż narastającego poziomu decybeli, zmartwienie nie znikało z twarzy Dana. W jego głowie cały czas gościły myśli krążące wokół jednej osoby - Rose.
Utwór dobiegł końca, a widownia już doskonale wiedziała co będzie następne. Dan jeszcze dobrze nie zdążył im podziękować za poprzedni, a oni już śpiewali chórki Pompeii, i w tym właśnie momencie pewien mężczyzna usadził sobie na ramionach śliczną dziewczynę o nieskazitelnie bladej cerze. Znajdowali się zaledwie kilka metrów od sceny, więc żaden z członków nie miał trudności z rozpoznaniem nastolatki. Wyglądała, jak królowa, która dowodzi swoją armią wiernych Stormersów. Na ich czele krzyczała najgłośniej, a reszta powoli się do niej przyłączała tworząc tym samym niesamowity efekt roznoszącej się stopniowo pięknej melodii. Uśmiech szatynki od razu przegnał wszystkie ponure myśli wokalisty, który chyba po raz pierwszy od początku koncertu się zaśmiał.
- Wybaczcie, ale jeszcze nie czas na to - tymi słowami zszokował nie tylko widownię, ale także członków zespołu. Oniemiałe tłumy wpatrywały się w bruneta, który podchodził po kolei do każdego z muzyków, aby wyjaśnić to całe zamieszanie. - Teraz zagramy dla was utwór z repertuaru Franka Oceana. To w zasadzie jedyna jego piosenka, jaka przypadła mi do gustu, więc mam nadzieję, że i wam się spodoba. Utwór nazywa się Thinkin Bout You. - W tym momencie wszyscy członkowie zespołu wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia i melodia, która wydobyła się w głośników od razu wywołała na twarzy zielonookiej szeroki uśmiech. Dan śpiewając ten utwór cały czas wpatrywał się w przyjaciółkę i co jakiś czas wskazywał na nią pałeczką, którą trzymał w dłoni, przez co nastolatka cały czas widniała na telebimie. Tylko głupi by się nie zorientował, że ta piosenka jest kierowana tylko i wyłącznie do niej. Tłumy falowały w rytm muzyki, a niebieskooki wykonywał niemal takie same ruchy, jak tamtej nocy w klubie, gdy po raz pierwszy tańczył z szatynką, co automatycznie wywoływało uśmiech na jej twarzy. W tym momencie szczerze żałowała, że nie może teraz być obok niego i po raz kolejny poczuć jego oddechu na szyi, jego dłoni na biodrach i zarostu na policzku. Brakowało jej tej bliskości. Oboje widywali się coraz rzadziej i już nie sypiali w jednym łóżku, więc śmiało można stwierdzić, że się za sobą stęsknili. Utwór powoli dobiegał końca, więc ich chwila intymności również. Gdy już wolak Dana ucichł jako ostatni, rozgrzmiał głośny okrzyk Rose, który pociągnął za sobą falę następnych.
Ostatni utwór - Pompeii, śpiewali już wszyscy i doskonałych nastrojach, świetnie się bawiąc i tańcząc. O dziwo chłopak, któremu szatynka siedziała na ramionach nie narzekał na ciężar i bawił się w najlepsze. W takiej wspaniałej atmosferze wszyscy wytrwali do końca koncertu, po czym większość rozeszła się na wszystkie strony świata, a niewielka garstka, której pozwolono się spotkać z zespołem została.

- Różyczka! - Kyle jako pierwszy wyrwał się kroczącej ku nim delikatnej sztynki.
- Też się cieszę, że Cię widzę... - duszona w ramionach przyjaciela ledwo łapała oddech.
- A tobie nie za ciepło? - spytał sarkastycznie, lekko się od niej odsunął, aby móc zmierzyć ją spojrzeniem, lecz nadal jej nie puszczał.
- Uwierz lub nie, ale w takim tłumie jest na prawdę gorąco - faktycznie, jak na chłodne październikowe wieczory Rose była zbyt lekko ubrana, nie wspominając już nawet o tym, że ten strój raczej nie był jej stylu. Ciemne jeansy, grube swetry zamieniła na krótkie szorty, luźną bluzeczkę i delikatny sweterek, który idealnie dopełniał outfit. Jedynie glany pozostały na swoim miejscu. Dziewczyna wyglądała naprawdę zjawiskowo, ale tak duża zmiana w jej ubiorze zaskoczyła nie tylko brodacza, ale także i pozostałych członków zespołu.
- Nie jesteś tu sam... - mruknął Will przypominając o swojej obecności.
- Właśnie. Zostaw też coś dla nas - Chris z wielkim uśmiechem na twarzy już rozkładał zachęcająco ramiona i nie musiał długo czekać, aby nastolatka w nie wpadła. Oczywiście najstarszy z członków nie został pominięty. Jedynie Dan nie pchał się w jej objęcia i czekał grzecznie nieco zostając w tyle.
- To teraz moja kolej? - trzymając ręce w kieszeni przyglądał się oswobodzonej już dziewczynie.
- Na to wygląda - wzruszyła ramionami unosząc lekko kącik ust, i jak tylko mężczyzna wyjął ręce z kieszeni od razu do niego podbiegła i rzuciła się na mu na szyję. Dan złapał ją mocniej, uniósł i zakręcił się kilka razy.
- Chyba masz dziś dobry humor - uśmiechnął się do rozbawionej przyjaciółki.
- Możliwe - błysk w jej oku mówił sam za siebie.
- Powiesz co się stało? - uniósł pytająco brew, ale w odpowiedzi dostał tylko przeczące kiwanie głową. Na jego twarzy pojawił się lekki grymas mówiący: "Jak mi nie powiesz, to się obrażę, wiesz?"
- Tajemnica - szatynka przygryzła dolną wargę, a brunet już nie mógł na nią patrzeć. Znowu to robiła... może nieświadomie, ale jednak. Kusiła go, jak żadna inna kobieta i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, iż akurat tej piękność nie mógł dotknąć... - Ale mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie jutro czas - co za głupota... nawet jeśli by miał zaplanowany cały dzień, to rzucił by wszystko w cholerę, aby spędzić z nią trochę czasu.
- Dla Ciebie zawsze - zaśmiał się pod nosem, jakby miał to być żart. Nie udany blef.
- To dobrze, bo zabieram Cię jutro na małą wycieczkę - uśmiechnęła się promiennie, a Dan wlepił w nią zdziwione niebieskie oczy.





Dzisiejszy rozdział nieco krótszy,
ale niestety na chwilę obecną nie stać mnie na nic więcej...
Mam miliony pomysłów na super rozdziały, ale no niestety...
Muszę je jakoś połączyć w miarę spójna całość,
więc jeszcze nie raz zapewne znajdzie się tu taki krótki rozdział,
który będzie po prostu takim jakby "łącznikiem".
Mam nadzieję, że rozdział mimo wszystko się wam podobał
i zapraszam do komentowania ;)

6 komentarzy:

  1. Uwieeeeeeeeeelbiam twoje ff! Matko, jak ja się za nim stęskniłem. Nawet jeśli ostatni rozdział był niedawno xd
    Motyw atakowania każdego idioty w postaci Kyle'a trampkiem wygrał mój dzień :D niech Rose zabierze Dana do salonu piękności, żeby chłopak umył sobie stopy xd
    Sorry, to było głupie... Ale jestem już w łóżku i idę spać, więc nie myślę

    Czekam na kolejny, jak zawsze
    *pozdrowienia od Alicji, która w życiu nie napisze tak dobrego opowiadania z twoimi bohaterami jak ty, więc jest w depresji*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I teraz tylko mnie zastanawia, czy czytałam rozdział przed edycją, czy już po (dodałam jej opis wyglądu, przy dialogu z Kylem) xD

      Łehehe, a jednak ktoś je uwielbia ;-; Czuję się taka szczęśliwa T^T No chyba, że piszesz tak tylko dlatego, że chcesz być miła... To już wolę poznać prawdę i się załamać, lub ewentualnie coś poprawić xD
      Następny rozdział będzie szybciej, bo już mam na niego pomysł od dawien dawna, więc tylko czekałam na moment, aż będę mogła go napisać xD
      Ależ Kyle sie prosił o tego trampka już ok kilku rozdziałów... nie mogłam mu odmówić ;-;
      Spokojnie... ja też już nie myślę xDD

      Ja czekam na moje zlecenie, którego jestem tak cholernie ciekawa, że już codziennie sprawdzam twoje bloga ;-;
      I na pewno wyjdzie Ci to świetnie. Daje Ci słowo Ciotki spamu XXX, a to już jest coś, więc nie pierdziel farmazonów i zabieraj się do roboty! xDD

      Usuń
    2. Czytałam przed, ale już nadrobiłam po i przeczytałam edytowane xD
      Naprawdę musisz uzbroić się w cierpliwość. Jestem okropna jeśli chodzi o dotrzymywanie terminów niewyznaczonych ;-; Po za tym wciąż nie mam idealnie dobrego pomysłu, który musi być idealnie dobry. Mogę żyć w największym syfie, ale jeśli chodzi o pisanie to jestem potworną perfekcjonistką i pedantką .___. (przez co ostatnio chodzę jak chmura burzowa, bo moje palce nie piszą tego, czego chcę)

      A swoją drogą, właśnie wrzuciłam nowy rozdział, więc jakby ci się nudziło, to możesz wpaść i skomentować czy coś tam xD

      Staram się jak mogę. Przysięgam, że zlecenie będzie napisane. Tylko nie wiem kiedy :P

      Usuń
    3. To ja mam nieco inaczej...
      Żyć mogę w największym syfie, ale co do rysunków, piosenek, śpiewu, gry, tańca, szycia i wszystkiego innego co robię (a jest tego nie mało) jestem perfekcjonistką. Jeśli będzie jedna malutka rzecz, która mi nie przypasuje na miliard innych, które mi się podobają - praca idzie do wyjebania (za przeproszeniem), albo poprawiam, aż nie osiągnę zamierzonego celu (dlatego nie wstawiłam pierwszego projektu wyglądu Rose z okazji 1000 wyświetleń).
      Tylko jeśli chodzi o pisanie opowiadań... to już inna historia. Zazwyczaj mam tryliard myśli na sekundę i usiłując je zebrać w jedna spójna całość wychodzi z tego to, co już od jakiegoś miesiąca męczy wasze oczy, czyli "Let's be optimists". Już kiedyś brałam się za pisanie innych opowiadań. Nie ff. Moich własnych. Tylko zawsze brakowało mi tej motywacji do pracy, aby to dalej ciągnąć, a widząc mój styl pisania i to jak to wszystko jest zagmatwane, to już wgl odechciewało mi się wszystkiego...
      Ten ff jest jedynym projektem, jakim wprowadziłam w życie i opublikowałam, więc jako, iż jest to moje jedyne "dziecko", to staram się jak najbardziej o nie dbać, jednak efektów nie widać.... Wniosek z tego jeden - nie nadaję się do pisania, ale jestem na tyle upartą osobą, że nawet jeśli mi coś nie wychodzi, to będę to robić tak długo dopóki nie osiągnę sukcesu. Po za tym muszę gdzieś wyładował swoje pokłady wyobraźni, bo mnie później zaczyna nosić...

      Co do mojego zlecenia... ZNĘCASZ SIĘ NADE MNĄ ;-; Ale poczekam... innego wyjścia nie mam xD

      JA JESZCZE NIE JESTEM NA BIEŻĄCO Z TWOIM FF! ;-; Tak mało czasu, a tak dużo rozdziałów ;-; Chętnie bym poczytała, ale ostatnio miałam dużo na głowie, no i nie mogłam za bardzo ;-; Jak skończę pisać rozdział, to lecę czytać i może nadgonię ;-; WYBACZ ;-;

      Usuń
  2. ej,ej,ej ja też je uwielbiam <3 Jest co najmniej świetne. Lubię je bo jest w nim pomysł i to taki prawdziwy stormerski , bo jaka fanka nie chciała by jeździć za Bastille i w końcu się z nimi zaprzyjaźnić - w sumie to chyba każda gdyby miała taką możliwość finansową to by to zrobiła , czyż nie ? ;) Rozdział fajny już serio myślałam że coś jej się stało i że nie przyjdzie , a tu takie bum na Of the Night i zaśpiewał Thinkin Bout You , czego oni w cale nie śpiewają na koncertach ale rozumiem powiązanie z tym że dzięki tej piosence jak by nie patrzeć się poznali ;) ahhh h*.* Piękne początki ciekawe jak dalej się potoczy ta akcja, no i niby czemu Dan nie może być z Rose , może tylko za pewne musi się trochę postarać .....ohh *.*
    życzę weny i wiele pomysłów - lecz z tego co piszesz pod rozdziałem masz ich wiele , więc może lepszym określeniem było by dużo chęci i motywacji ?
    Czekam na następny
    pozdrawiam
    Anette ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anette, jak ja uwielbiam twoje komentarze. One zawsze dają mi tyle chęci do pracy *^*

      W tym ff opisuje tak właściwie swoje największe marzenie - wyjechać w świat za Bastille i być na każdym ich koncercie. Pewnie nie tylko ja o tym marzę, ale chyba tylko mnie to popchnęło do napisania amatorskiego opowiadania xD
      A jednak! Jednak nie wszystko jest tutaj, aż tak przewidywalne i nudne, jak mi się zdawało! SUKCES *^*

      Thinkin Bout You nie towarzyszyło im przy pierwszym spotkaniu tylko przy pierwszym tańcu (uhuhu prawie, jak na weselu~). More than Words było tą pierwszą. I tak wiem, że nie śpiewają tego nigdy na koncertach, no ale nie mogłam się powstrzymać, bo to właśnie ze względu na ich boski cover umieściłam ten utwór w opowiadaniu *^*

      Dan nie może być z Rose... bo ona chce przyjaźni, a nie miłości, a z racji, że on nie chce jej stracić trzyma swój popęd seksualny w ryzach, co ona mu czasami oczywiście utrudnia... No bo kogo by nie kusiło, jakby śliczna dziewczyna z pięknym ciałem leżała tuż obok niego w łóżku w samej bieliźnie? Jeśli nie rusza, to albo ksiądz (chociaż tutaj można polemizować~), albo "pedał" xD

      Anette, chęć i motywacja są, ale czasu brak, więc jeśli jakimś cudem dodasz mi te 20h do doby, to będę Ci codziennie nowe rozdziały pisała xD

      Usuń