środa, 17 września 2014

Let's be optimists - Rozdział 13.

Poranne promienie słońca padały prosto na twarz Rose, która marszcząc brwi usiłowała je zignorować. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że nie leżała już na kanapie, tylko jakimś magicznym sposobem przeniosła się do łóżka. Czyżby lunatykowała? - myślała opierając się na łokciu i drugą ręką trąc zaspane oczy, jednak gdy w jej nozdrza uderzył znajomy zapach odwróciła się tak szybko, na ile pozwalało jej nadal osłabione ciało. Obok niej leżał jeszcze śpiący wokalista, który czując na sobie wzrok dziewczyny tylko stęknął pod nosem i nakrył się aż po same uszy.
- Dan? - zmrużyła oczu. Nie była pewna, czy nadal śni, czy z powodu anemii ma jakieś halucynacje, czy też inne cholerstwo.
- Już wstałaś? - mruknął podpierając się rękoma ze słodkim uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry moje gołąbeczki! - do pokoju wparował rozentuzjazmowany kociarz. - Jak się spało? - jego szeroki uśmiech był jeszcze bardziej rażący, niż poranne słońce.
- Krótko, ale nie najgorzej - odparł wokalista szczerząc się do przyjaciela.
- To za kłamstwo - jęknęła i rzuciła w niego poduszką, po czym wzięła drugą i walnęła nią w niebieskookiego mężczyznę, który zdawał się być zadowolony z całej tej sytuacji. - A to za... - walnęła go jeszcze raz, ale tym razem brunet osłonił się ręką. - Za wszystko! - uderzyła ponownie, a w pewnym momencie uśmiech na twarzy zbladł. W chwili, gdy uświadomił sobie, że jeszcze nie tak dawno temu, gdy obrywał z poduszki, to miał się przed czym zasłaniać, bo czasami naprawdę zabolało, lecz tym razem ledwie to poczuł. Zdał sobie sprawę, jak bardzo choroba odbiera jej siły.
- Widzimy się na śniadaniu - oznajmił z uśmiechem na ustach brodacz, odrzucił poduszkę i wyszedł zamykając za sobą jedynie drzwi wejściowe.
- Jesteś zła? - niebieskooki spojrzał na dziewczynę nieco zatroskany, ale napotykając tylko pytający wyraz twarzy dziewczyny mówiący: "A niby o co?" od razu dodał - No wiesz... za to, że Kyle Cię oszukał i że położyłem się obok ciebie.
- Nie, po prostu nie toleruję kłamstwa - przytuliła poduszkę do torsu. - Po za tym wiedziałam, że to twój pokój - wzruszyła ramionami. - Zauważyłam twoją kosmetyczkę w łazience - wyjaśniła. - A co do tego, że położyłeś się obok mnie... cóż nie przeszkadza mi to, a dzięki temu, że mnie przeniosłeś w nocy przez chwilę poczułam się jak dziecko, które zasypia na kanapie, a rano jakimś magicznym sposobem budzi się we słanym łóżku - zaśmiała się pod nosem wspominając czasy, w których udawała, że śpi tylko po to, aby być zanoszoną przez mamę do sypialni. - Znaczy... jeszcze mniejszym dzieckiem - sprostowała uświadamiając sobie, iż dla leżącego obok niej mężczyzny ona nadal nim jest.
- Podoba mi się twój wyraz twarzy - stwierdził wpatrując się w nostalgiczny uśmiech dziewczyny.
- Zboczeniec... - syknęła i uderzyła go poduszą.
- Mówię poważnie - zaśmiał się delikatnie. - Chce abyś opowiedziała mi więcej o swoim "starym życiu" - oparty na łokciu wlepił swoje niebieskie oczy w szczupłą sylwetkę szatynki.
- Coś za coś - uniosła kącik ust w zadziornym uśmieszku. - Ja również chce poznać twoją historię - ułożyła się podobnie do niego.
- Nie ma w niej nic ciekawego - uciekła wzrokiem.
- Pozwól, że ja to stwierdzę - odparła nie dając mu spokoju.
- Miałam małe problemy z zaakceptowaniem swojego wyglądu... to tyle - z niechęcią wspominał swoje nastoletnie lata.
- Myślisz, że nie wiem, że miałeś problem z nadwagą jako nastolatek? - uniosła pytająco brew i widząc zdziwiony wyraz twarzy od razu dodała - Nawet ja korzystam czasami korzystam ze powszechnego źródła wiedzy, jakim jest internet. Można tam znaleźć naprawdę ciekawe rzeczy... - wyjaśniła - ... albo jakieś pierdoły o przeszłości, czy też życiu prywatnym gwiazd. - Nie lubiła portali plotkarskich, ale pewne informacje docierały do niej mimo woli.
- Widziałaś te zdjęcia? - wolał się upewnić.
- Tak, widziałam - odparła, a widząc smutniejący wyraz twarzy przyjaciela lekko się skrzywiła. - Nie ty jeden kiedyś byłeś brzydkim kaczątkiem. Myślisz, że od razu urodziłam się z takim biustem i 172 cm wzrostu? Podpowiem - nie - szatynka była doskonale świadoma tego, iż do brzydkich nie należy, a na obfitość klatki piersiowej nie ma co narzekać. - Co więcej: wyglądałam, jak kościotrup, miałam wyłupiaste, wiecznie podpuchnięte oczy, krzywe zęby i do 15 roku życia byłam płaska, jak deska - na dźwięk ostatnich słów mężczyzna wybuchł śmiechem. - Ty się nie śmiej, bo ja przechodziłam prze to załamanie! Pamiętam, jak jeszcze w pamiętniku pisałam, że chciałabym mieć większe piersi, jak moje koleżanki - próbowała się powstrzymać, ale nie minęła chwila, a przyłączyła się do przyjaciela.
- Nie wiedziałem, że miałaś taki trudny okres w swoim życiu... - mówiąc przez śmiech próbował złapać oddech.
- Widzisz? To dopiero była tragedia... te twoje problemy nijak się do tego mają! - oboje zginali się w pół na łóżku i przewracali na boki. Gdy tylko zdołali opanować napad śmiechu, leżeli i wpatrywali się w siebie nawzajem przez dłuższą chwilę.
- Chyba powinniśmy już iść - zapatrzony w zielone oczy dziewczyny przypomniał sobie, że na dole czeka na nich reszta zespołu. Szatynka skinęła lekko głową i zaczęło się odliczanie: "3... 2... 1..." i oboje jakby na sygnał startu zwlekli się w łóżka i zaczęli ścigać :kto pierwszy do łazienki". Rose już otwierała drzwi, gdy nagle Dan objął ją w pasie jedną ręką, odwrócił się, tak aby oddalić ją jak najbardziej od wejścia i drugą chwycił za klamkę. Stawiając dziewczynę na ziemi momentalnie zamknął za sobą drzwi, po czym rozległ się tylko dźwięk zakluczanego zamka.
- To nie fair! Wyłaź oszuście! - zielonooka waliła pięściami w drzwi śmiejąc się przy tym.
- Wszystkie chwyty dozwolone - zawołał brunet triumfalnym tonem.

Po kilku dłuższych chwilach, które wykorzystali na wygłupianie się w pokoju, biegając po nim, gilgając się, siłując i ubierając w międzyczasie, zeszli na dół. Widok Rose w dresach był dość niecodzienny, ale co miała na siebie ubrać, skoro jej bagaż składał się teraz głownie z sukienek i bluzeczek z dekoltami? Dan wziął z niej przykład nakładając na siebie granatową bluzę z kapturem i dresowe spodenki do kolan.
Zeszli na dół chcąc zjeść śniadanie z przyjaciółmi, ale przechodząc przez próg jadalni dostrzegli, iż przy każdym stole stoi jedynie po cztery krzesła, a członkowie zespołu już kończą swój posiłek. Para spojrzała na siebie, dziewczyna tylko wzruszyła bezradnie ramionami sądząc, iż dzisiaj również siądzie sama do stołu. Mężczyzna zmarszczył brwi jakby czytając jej w myślach i chwycił za rękę prowadząc do osobnego stolika. Odsunął krzesło zachęcając szatynkę do usadowienia się na nim, a sam usiadł naprzeciw niej.
- Wiesz, że mogłeś iść do chłopaków? - zapytała niepewnie.
- I zostawić Cię samą? Nie, dziękuję - odparł lekko się krzywiąc.
- Piętnaście minut rozłąki by nam nie zaszkodziło - wywróciła oczami.
- Może tobie nie, ale mi owszem - uśmiechnął się opierając łokcie o blat, a dziewczyna jedynie pokiwała głową unosząc delikatnie kąciki ust, co kierowane w stronę Dana zawsze oznaczało: "Głupiutki jesteś, wiesz?".
Rozmowę przerwała im kelnerka, która z pytaniem na ustach podeszła do ich stolika. Zanim jednak Rose zdążyła cokolwiek powiedzieć Dan zamówił dla siebie jajecznicę i kubek kawy, a dla zielonookiej 3 kromki ciemnego pieczywa, posmarowane masłem z liściem sałaty, plastrem chudej polędwicy i pomidorem,  do tego szklankę soku pomarańczowego. Szatynka otworzyła szeroko oczy na dźwięk jego słów, a z każdym kolejnym coraz bardziej odbierało jej mowę. Ona sama nie zdążyła jeszcze przestudiować swojej diety, jako dla anemiczki, gdy niebieskooki brunet już miał ją wykutą na pamięć.
- Widzę, że odrobiłeś lekcje... - uniosła brwi nadal nie dowierzając, gdy kelnerka położyła przed nią talerz z jedzeniem.
- Jeśli ty o siebie nie zadbasz, to ja to zrobię - skwitował nabierając pierwszy kęs na widelec.
Konsumowali w ciszy, ale gdy tylko posiłki znikły z ich talerzy wznowili rozmowę, którą mogli ciągnąć w nieskończoność. Zawsze rozmawiało im się miło, ale tym razem, to już była lekka przesada. Oboje mieli tyle sobie do powiedzenia nawzajem. Nie widzieli się kilka dni, a wydawało się im jakby minęły lata.
- A właśnie. Prawie bym zapomniał... - zaczął szukać czegoś na dnie kieszeni i na widok Rose unoszącej pytająco brew dodał - Myślałaś, że jak roztrzaskasz sobie telefon, to się ode mnie uwolnisz? - uniósł kąciki ust w zadziornym uśmieszku.
- O nie... - dziewczyna już wiedziała co niebieskooki chował w kieszeni.
- O tak - dumny z siebie położył przed nią białego iPhona 5.
- Chyba żartujesz... - otworzyła szeroko oczy, a patrząc na wokalistę od razu znała odpowiedź. - Nie mogę...
- "Nie mogę tego przyjąć..." - przerwał jej w pół zdania parodiując jej wypowiedź, której się domyślał. -  Wiem i nie przyjmuje takiej odpowiedzi. Wybierz tym razem inną "opcję".
- A jakie mi pozostały? - spytała z jeszcze nikłym cieniem nadziei w oczach.
- "Tak, przyjmę" albo "Tak, przyjmę z wielką chęcią" - wybieraj - oparł się na krześle stukając opuszkami palców o blat. Dziewczyna westchnęła głęboko i klękając na siedzisku zawisła nad stołem.
- Dziękuję - podpierając się jedną ręką, drugą musnęła policzek mężczyzny i ucałowała go z szeptem na ustach. Gdy tylko trochę się od niego odsunęła zauważyła na jego twarzy zdziwienie. - Coś nie tak? - zapytała niepewnie. Sala była pusta, byli tu tylko oni, nawet obsługa poszła na przerwę, więc reakcja przyjaciela zbiła ją z tropu.
- Nie, tylko... - to był pierwszy raz kiedy dziewczyna wykonała krok ku niemu. Nigdy nie całowała go w policzek, czy też choćby przytulała... zawsze on to robił, więc było to dla niego nie lada zaskoczeniem - czymś w rodzaju miłej niespodzianki. Widząc słodki uśmiech na twarzy Rose pożądanie wzięło nad nim górę i odsunęło te wszystkie brednie od przyjaźni na bok. Wokalista zaczął się do niej powoli zbliżać przechylając nieco głowę w prawo, aby ją pocałować.
- Ja to mam wyczucie czasu! - Kyle śpiewnym głosem przywitał przyjaciół. - I jak się bawią moje gołąbeczki? - dosiadł się do zdezorientowanej pary.
- Właśnie się zbierałam - z lekkim uśmieszkiem na ustach zielonooka odsunęła się od wokalisty i zeszła z krzesła. - Lecę się spakować - rzuciła tylko i poszła do pokoju, a chłopcy odprowadzi ją wzrokiem. Gdy tylko Rose zniknęła z ich pola widzenia Dan spojrzał na brodacza z wyrazem twarzy, który mówił sam za siebie: "Masz 5 sekund... radzę uciekać".




Jeszcze tylko troszkę i dobiję do 1000 wyświetleń...
Czekam na tą chwilę od dnia narodzin *^*
Już się nie mogę doczekać...
Mam nadzieję, że sprawicie mi tą przyjemność i dobijecie,
do tej magicznej liczby :D
Przy okazji:
Co sądzicie o nowym rozdziale?
Podoba się? Nie za krótki?
Piszcie w komentarzach ;)

20 komentarzy:

  1. cudowne jak zawsze <3
    Kajluś cię kocha :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahh, jak ja kocham te twoje rozwinięte wypowiedzi <3
      Ale dziękuję i Danuś też Cię kocha ;*

      Usuń
  2. HALO PODOBA SIĘ I TO BARDZO *O*
    Nienawidzę Kyla za tą końcówkę ;-; czo ten Kajluś tak psuje momenty?
    Sialala czekam na więcej i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CIESZĘ SIĘ BARDZO *^*

      Ale to dzięki niemu Rose i Dan wylądowali w jednym łóżku... i spędzili razem miły poranek, więc chyba jednak nie wszystko psuje ;P

      Ale jak na razie to brakuje mi tej weny, więc dziękuję i postaram wziąć się do pracy.
      A jak dobrze pójdzie, to nowy rozdział będzie już jutro ;)

      Usuń
  3. No nieeeeee co Kyle! Ale to nic, scenka przeurocza, idealnie nadająca się na odskocznię od nauki biologii. Mam nadzieję, że Dan nie skrzywdzi za bardzo Kyle'a... Mimo, że jest wredną szują, to nie można krzywdzić kotków no ;-; (podpal mu brodę)

    (moje komentarze są tak strasznie porąbane, że sama ich nie rozumiem. Bardzo za nie przepraszam. jest już po północy, a ja powinnam spać tyle co przeciętna koala ._.)

    Jutro jak będę trzeźwiejsza napiszę jakiś konstruktywniejszy komenatrz, obiecuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie "świetne" wyczucie czasu potrafi doprowadzić człowieka do szału... Mam kumpla, który cechuje się własnie takowym, więc znam ten ból xDD

      A ci powiem, że pisanie tej scenki także świetnie zastąpiło mi naukę z polskiego, niemieckiego i historii.

      Ależ sąd! Dan taki spokojny chłopak... na pewno nic mu nie zrobi ^^ (tylko podpali wąsy)

      Ja jakoś wszystko rozumiem. Twoje komentarze są na pewno bardziej spójne od moich... ale o to akurat nie trudno xDD

      Konstruktywniejszy komentarz powiadasz? Czekam z niecierpliwością ;)

      Usuń
  4. Okay! Wróciłam do domu i właśnie jem pierogi ze szpinakiem i znów czytam ten rozdział
    Nie stop. Miał być konstruktywny komentarz, a nie jakieś duronoty o pierogach...
    Ogólnie... co mogę powiedzieć, żeby nie powielać swoich poprzednich komentarzy? Absolutnie przeuwielbiam twoją Rose i Vi (już to mówiłam, wiem) ich charaktery, historia Rose i jej sposób na życie są bardzo ciekawe, postać Vi jeszcze do końca nieznana, ale ta mała wariatka tak i tak jest cudowna :D
    Sposób, w jaki przedstawiasz Dana i pozostałych członków zespołu też mi się podoba. Nie są perfekcyjni i nawet jeśli czasami gwiazdorzą, to wciąż są normalnymi ludźmi z wadami i problemami.
    Lubię też relację Dana i Rose (masz nazwę ich paringu? Dose...? Dase...?). Często w ff jest ten taki dziwny związek pomiędzy bohaterem a bohaterką, że niby się nie lubią, niby nic do siebie nie czują, ale mimo to nie potrafią powstrzymać tego wzajemnego przyciągania. Ten motyw mógłby się wydawać oklepany, jednak u ciebie wygląda nadzwyczaj naturalnie, bez żadnych egzaltacji i wzniosłości, które często można spotkać w innych ff. Dzięki temu cała historia jest taka realna, a jednocześnie wciąż pozostaje w krainie marzeń, co tylko dodaje jej uroku.
    Coś jeszcze? No nie wiem, mogłabym długo omawiać każdy szczegół twojego ff, analizujac poszczególne rozdziały, ale muszę sobie nalać mleka, więc nie chce mi się pisać więcej xD
    Ogólnie -uwieeeeeeeeeelbiam twoje ff
    (i sorry za błędy, tablet mi ich nie podkreśla :/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahhh jak ja uwielbiam czytać twoje komentarze *^* Czasami uświadamiasz mi rzeczy, których ja we własnym ff nie jestem w stanie zauważyć... xDD Zastanawiałam się kilka razy, czy może mi nie słodzisz, chcesz być miła, nie lubisz krytykować ludzi, etc.... Ale odstawiam to na bok i pozwalam twoim pochwałom napędzać mnie do dalszej pracy ;)

      Co do Rose i Vi... są w całości (no może po za historią i kilkoma detalami) wzorowane na osobach realnych, więc nieco zdziwiło mnie to, że tak bardzo je chwalisz.
      Sposób w jaki przedstawiam chłopaków z zespołu... Nikt nie jest idealny (nawet jeśli jest postrzegany, jako bożyszcze stormerek), każdy ma swoje wady i członkowie Bastille na pewno takowe również posiadają. A co do ich normalności, to obserwując to, jak się zachowują chociażby podczas wywiadów, można stwierdzić, iż żadnemu z nich woda sodowa jeszcze nie uderzyła do głowy i chociaż ten pierwiastek gwiazdorstwa już gdzież tam w nich siedzi, to nadal są "normalni" (ahh te moje wywody... pewnie i tak nic z tego nie zrozumiesz, bo już sama zaczynam się w tym gubić xD)
      Jak już wcześniej wspominałam - relacja Dana i Rose jest czysto przyjacielska. Przynajmniej ze strony dziewczyny, bo mężczyzna nie zawsze potrafi oprzeć się buzującym hormonom... ale to facet, więc mu wybaczamy xD
      Zastanawiałam się kilka razy nad nazwą paringu... i myślałam, nad "Danse" albo "Roan", ale jestem kiepska w wymyślaniu jakichkolwiek nazw >.<
      Ja natomiast zauważam, że często w ff główną bohaterką jest płaczliwa, drobna, słodka dziewczyna z uszczerbkiem na psychice, która usiłuje trzymać bohatera na dystans, ale jej to nie wychodzi~ Nie przepadam za tego typu postaciami: Delikatne dziewczynki, które płaczą co drugi rozdział... Dlatego tworząc postać Rose starałam się wyzbyć tych wszystkich kobiecych cech i pozostawić tylko kilka typu: oziębła, nieufna, tajemnicza, "samosia", która od początku opowiadania NIE URONIŁA ANI JEDNEJ ŁZY! xD

      Cieszę się, że uznajesz tą realność za zaletę. Nie chciałam za bardzo wchodzić w świat fantazji, choć tak bardzo to lubię. Nie mam zamiary idealizować żadnej z postaci. Każda ma swoje wady i zalety, mocne i słabe strony. Nikt nie będzie alfa i omegą.

      Ogólnie mogłabym się jeszcze rozwodzić nad każdym detalem i pisać rozprawki, ale rozszerzona geografia wzywa, więc wychodzi na to, że z moich kazań nici, a na nowy rozdział w najlepszym wypadku będzie dopiero jutro...

      Na pożegnanie dodam tylko: Dziękuję ślicznie za ten budujący komentarz i mam nadzieję, że dalej będziesz śledzić losy (boże, napisałam "lody"...) Roan, czy tam Danse (chyba naprawdę powinnam się wysilić na coś lepszego...).
      Pozdrawiam ;)



      P.S
      "Dzięki temu cała historia jest taka realna, a jednocześnie wciąż pozostaje w krainie marzeń" - jeju, jak ty to ładnie ujęłaś *^*

      Usuń
    2. Naprawdę nie rozumiem swoich niepełnosprawnych palców, ale znów kliknęłam nie to odpiwedz, więc ten komentarz na dole jest do tego komentarza :D
      rozumiesz xD

      Usuń
  5. + WŁAŚNIE ZOBACZYŁAM, ŻE JESTEM TYSIĘCZNA NA WYŚWIETLENIACH
    GRATULUJĘ CI KOCHANA I ŻYCZĘ JAK NAJWIĘKSZEJ PUBLICZNOŚCI! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WOOOOOOOOOOOOOO!
      A JEDNAK MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ *^*
      BARDZO, BARDZO, BARDZO, BARDZOOOOOOO CI DZIĘKUJĘ <3
      (bardziej, niż Rose Danowi za nowy telefon xD)

      Usuń
    2. oh... wiesz, jeśli chodzi o temat dziękowania, to mam wrażenie, że wszystkie podziękowania będą ,,bardziej" niż Rose Danowi za telefon:D
      ale cieszę się twoim szczęściem i wiedz, że część następnych cyferek to ja, zaglądająca w poszukiwaniu nowych rozdziałów :D

      Usuń
  6. Alice - pisarka z mojego ff...
    oraz Alice, która tylko udaje, że umie coś pisać, czyli ja...
    będą zawsze do twoich usług ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sierota z mojego ff - Rose...
      oraz sierota mentalna - Pats (czyli JA)
      będą na ciebie liczyły ;3

      Usuń
    2. ale niedługo Alice (obie) zawiodą i Rose i Pats, bo właśnie piszę twoje zlecenie i wyjdzie z tego jedna wielka buła xD

      Usuń
    3. Moje zlecenie? Jakie zlecenie? Ja o niczym nie wiem xD

      Usuń
    4. No jasne, że nie wiesz! Nic nie wiesz! Nawet, że właśnie idę spać... Życie w internecie jest pełne tajemnic :>

      Usuń
    5. Powinnam się bać?
      Za to ty nie wiesz, że spędziłam całą noc w szkole... na oglądaniu filmów na wielkim ekranie ze znajomymi i niedawno co wróciłam do domu i jeszcze nie poszłam spać ;-; xDD

      Usuń
  7. Czekam na następny ....zdychając , chce więcej :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę musisz poczekać, bo mam chwilową blokadę... i deficyt czasu ;-;

      Usuń