środa, 10 września 2014

Let's be optimists - Rozdział 10.

Cały dzień wolnego, wszyscygdzies powychodzili, tylko Kyle leżał na łóżku nogami na poduszce ze zwiszona głową i nie wiedział co ze sobą zrobić. Zegar tykał wydając z siebie monotonne dźwięki, które z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej irytujące. Nie mogąc dłużej wytrzymać, brodacz zwlórł się z łóżka i podszedł leniwie do lustra. Przeczesując palcami włosy i gładząc swoje wąsy zastanawiał się, jak bawił się jego przyjaciel, który w chwili obecnej wybył gdzieś na miasto z małą Rose. "Że też muszę tu siedzieć..." - pomyślał i wykrzywił usta w lekkim grymasie. Spojrzał na drzwi, które miał za chwilę za sobą zamknąć przenosząc się do pokoju dziewczyn. Obiecał kumplowi, że "się nią zajmie", ale tak naprawdę nie miał pojęcia co począć w tej sytuwacji. Obejrzeć z nią film? Posiedzieć, pogadać? A może zabrać na miasto? Wzdychając głęboko skierował się ku drzwią i chwycił za klamkę z myślą: "Jakoś przez to przebrnę...".

W pokoju panował absolunty haos. Wszędzie walały się ubrania, buty, torebki i... belizna. Vi krzątała się po pomieszczeniu próbując to jakoś ogarnąć, gdy nagle w wejściu pojawił się Kyle.
- A ja myślałem, że to w naszym pokoju jest syf... - opierając się o framugę z rękoma skrzyżowanymi na piersi, objął wzrokiem cały pokój unosząc brwi.
- Burdel chwilowo zamknięty. Proszę wrócić póżniej - rzuciła szukając drugiego buta.
- A jakie usługi oferujecie? - uśmiechnął się lekko zaciekawiony.
- Tylko dla dorosłych - ujęła ogólnikowo, obdarzając mężczyznę jedynie przelotnym spojrzeniem.
- To ja może poczekam? Chętnie skorzystam z każdej z nich - rozsiadł sie na łóżku.
- Nic za darmo - zaśmiał się pod nosem, rzucając w kąt całą stertę ubrań, jakie miała w rękach.
- Zapłacę w naturze - oparł się na łokciach z "zachęcającym" wyrazem twarzy. Vi przełknęła głośno ślinę. Mężczyzna był doskonale świadomy swojej atrakcyjności i w tym monecie wykorzystywał to perfidnie przeciwko niej.
- Więc zgaduję, że nie potrzebujesz specjalnego zaproszenia, aby się ze mną przespać? - ruszyła ramionami rozluźniając się i przygryzła zalotnie wargę, uśmiechając się. Wyglądało na to, że Vi nie była cnotliwą dziewczynką, tak jak Rose, co zdecydowanie działało na korzyść brodacza.
- Może małej zachęty - uśmiechnął się uwodzicielsko chcąc podroczyć się z szatynką. Niebieskooka zbliżyła się do niego, musnęła jego usta swoimi, przygryzła jego wargę i szarpnęła. Przybliżając się jeszcze bardziej mężczyzna mógł poczuć dotyk jej biustu na swojej klatce piersiowej. Pchnęła go na łóżko i zaczęła namiętnie całować. Całując go w ucho, lekko je przy tym podgryzała dla zabawy.
- Nadal mnie nie chcesz? - oparła się nad nim na łokciach z zadziornym uśmiechem na twarzy. Mężczyzna zamtuczał z rozkoszy. Dziewczyna wiedziała co robi, co tylko sprawiało, iż pragnął więcej. Chcąc przyciągnąc ją do siebie złapał ją za uda, po czym zaczął całować po szyi.
- Nie ma tak dobrze kotku - dziewczyna zorientowała się, iż to co robi najwidoczniej mu odpowiada, więc usiadła ukradkiem na jego kroczu i szepnęła, po czym uśmiechnęła się i odwróciła, tylko po to, aby go wkurzyć. Mężczyzna odchylił głowę wznosząc oczy do nieba. "Że też musiała mi się trafić kokietka..." - pomyślał. Może i dziewczyna była irytujca, ale wiedziała, jak podsycać jego "głód". W przeciwieństwie do innych dziewczyn, które się ze sobą "zlewały", ona była "ciekawa".
- Więc? Czego sobie księżniczka jeszcze życzy? - jednak fakt, faktem - była kobietą, a a by sprawić, żeby taka rozsunęła przed tobą nogi, wystarczyło pociągać za odpowiednie sznurki.
- Hmm... a co możesz mi zaoferować malutki? - powiedziała kładąc się obok niego, bawiąc się jego wąsami, a widząc jego minę po usłyszeniu słowa "malutki" od razy prychnęła śmiechem. - Co będziesz mi robił? - sunęła palcami po jego klatce piersiowej.
"Malutki? Serio..?- pomyślał, po czym zaczął się zastanawiać, czy dziewczyna chciała go zachęcić, czy może jednak zniechęcić... Jednak podburzyło to jego męską dumę, która pragnęła jej udowodnić, iż to określenie nie należy do trafnych. Zawisł nad nią i zaczął namiętnie całować po szyi, rozchylając jedną ręka jej uda, a drógą błądząc pod bluzką dziewczyny. Chcąc zejść niżej bluzka stawiała opór, więc szybko się jej pozbył zostawiając Vi w samym staniku.
- "Malutki" potrzebuje się zabawić? - zapytała muskając go po policzku.
- Doskonale wiesz, jak wybić mnie z rytmu... - westchnął i podniósł wzrok, aby móc na nią spojrzeć.
- I nawet wiem, jak Cię do niego przywrócić - odwróciła go na plecy dominując. Szybkim ruchem zdjęła z niego spodnie pozostawiając w samych czarnych bokserkach z Klein'a, które doskonale zgrywały się z kompletem Vi. Zrzucając z siebie szorty niebieskooka odsłoniła swoją dolną część bielizny, która z racji, iż były to stringi - nie grzeszyła nadmiarem materiału .
Odrzucając włosy na lewą stronę zaczęła całować Kyla po szyi, schodząc coraz niżej i zatrzymując się na jego płaskim brzuchu. Rękoma szarpała lekko, ale zmysłowo jego gęste włosy. Mężczyzna podciągnął ją wyżej i pociągając delikatnie za podbródek całował coraz mocniej. Czując niedosyt przyciągał ją bliżej za uda. Zrzucając z siebie koszulkę przejął alternatywę i obracając dziewczynę, przytłoczył ją całym ciężarem ciała. Gdy całował ją namiętnie po szyi i obojczykach jego dłonie błądziły po całym jej ciele od ud, przez pośladki, brzuch, na piersiach kończąc. Pieszcząc gwałtownie jej biust zastanawiał się, czy nie robi tego trochę za mocno, ale ciche jęki niebieskookiej rozwiały jego wątpliwości. Vi była już rozpalona, a Kyle schodził coraz niżej. Jego usta robiły malinki na całym jej ciele, a dłonie ściągały dolną cześć bielizny. Dziewczyna pomogła mu w tym opuszczając je do kostek i podnosząc nogę rzuciła je gdzieś w kąt sypialni. Gdy tylko majtki zniknęły brodacz wprawił w ruch swoje palce. Nie robił tego po raz pierwszy, więc doskonale wiedział, jak sprawić, aby dziewczyna zaczęła rozpływać się z rozkoszy.
- Nie mówiłeś, że nie jesteś prawiczkiem - prychnęła śmiechem.
- Bo nie pytałaś - śmiejąc się delikatnie pod nosem pocałował ją czule w usta.
- A co ze mną? Jak myślisz? - uśmiechnęła się szeroko.
- Oczywiście, że jesteś cnotka! - stwierdził pewnie, po czym śmiejąc się schował twarz w jej obojczyku.
- Wiedziałam, że to widać! - zaśmiała się głośno - Wiesz... z reguły unikam kontaktów fizycznych, odsłaniania ciała, a w przyszłości mam zamiar iść do zakonu i zostać zakonnicą - jej ton brzmiał, jakby mówiła całkiem poważnie, ale kąciki ust jej drżały.
Ta dziewczyna była naprawdę wyjątkowa. Jeszcze z żadną Kyle się tak nie uśmiał w łóżku.
- Po jednej nocy ze mną zapomnisz o zakonie - gdy tylko opanował kolejny napad śmiechu przyciągnął ją uwodzicielsko za podbródek. - Pozwolisz? - Chyba nie trudno się domyślić o co pytał mężczyzna. W takiej sytuacji mogło być tylko jedno wyjście, a raczej "wejście".

- I wtedy... - kontynuując prowadziła swojego białego Mini One.
- Oszczędź mi już szczegółów - przerwała jej siedząca na miejscu pasażera Rose.
- Ale teraz będzie najlepsze! - jęknęła niebieskooka.
- Jednak podziękuję... - upierała się szatynka.
- No dobrze - mruknęła niezadowolona, bo jej najlepsza przyjaciółka znów psuła jej całą zabawę. - A jak było z wami? - na dźwięk tych słów zielonooka obdarzyła ją pytającym spojrzeniem. - No z tobą i Danem - wyjaśniła patrząc na drogę. - Spędziliście razem cały dzień i noc z resztą też. Na pewno coś się działo.
- Nic co mogło by Cię zainteresować - zaczęła, po czym opowiedziała Vi nieco streszczoną historię z dnia wczorajszego. Wspomniała też o tym w jaki sposób spędzili noc, a później przeszła do opisu poranka, jak to obudziła się w pustym łóżku.
Opierając się na łokciach rozejrzała się po sypialni, która świeciła pustkami. Oprócz kilku mebli nie było tu nic na czym można by zawiesić oko, a już zwłaszcza Dana. Przecierając oczy usiadła na łóżku, przeciągnęła się i przeczesała palcami swoje włosy, które w chwili obecnej były w całkowitym nieładzie. Ściągając z lewego nadgarstka czarną gumkę do włosów, kilkoma szybkimi ruchami upięła je  w niedbałego koka. Stawiając pierwsze kroki na zimnej podłodze zachwiała się, co zmusiło ją do oparcia się o framugę drzwi i rozmasowania sobie skroni. Gdy już tylko poczuła, że stoi pewniej na nogach pierwszą rzeczą, jaką chciała zrobić, było wzięcie szybkiego prysznica. Chwyciła więc za klamkę od drzwi łazienkowych i otworzyła je leniwie.
- Naucz się pukać... - Dan stał w samym centrum pomieszczenia z ręcznikiem owiniętym wokół bioder.
- Wybacz... nie wiedziałam... - odruchowo zamknęła drzwi i oparła się o nie plecami. Miała nadzieję, że mężczyzna nie będzie jej miał tego za złe. Z rana zawsze ciężko kontaktowała z rzeczywistością, więc zdarzało jej się robić nieprzemyślane głupoty.
- Spokojnie, możesz wejść - zawołał do szatynki za drzwiami. - A przy okazji... odwiedziłem pokój obok i wziąłem twoją kosmetyczkę. Chciałem też przynieść Ci jakąś bieliznę, ale nie wiedziałem, która z walających się po podłodze należy do ciebie - zaśmiał się pod nosem wycierając głowę. Szatynka ze spuszczonym wzrokiem weszła do łazienki i ruszyła do swojej kosmetyczki, wyciągając z niej szczoteczkę do zębów, pastę i szczotkę do włosów. Podniosła wzrok spoglądając w lustro i zobaczyła w nim stojącego za nią uśmiechającego się bruneta, który opierając się klatką piersiową o jej plecy sięgał po suszarkę. Dziewczyna postanowiła to zignorować, więc po nałożeniu pasty od razu zaczęła myć zęby. Nie czuła się jakoś specjalnie skrępowana jego obecnością. Nawet, gdy weszła przed chwilą do łazienki i zastała niemal nagiego Dana nie speszyła się za bardzo, po prostu odruchowo zamknęła drzwi. Może to przez tą wczorajszą noc? Czyży przez tak krótki czas zdołała przyzwyczaić się do jego bliskości?
- Pożyczyć Ci jakąś? - zapytał wyłączając suszarkę, po czym w lustrze zastał tylko pytające spojrzenia dziewczyny. - Bieliznę - wyjaśnił. Na dźwięk tych słów Rose przestała na chwilę szczotkować zęby i pogrążyła się w rozmyślaniu na temat, czy aby na pewno nie wykraczało to po za granice przyjaźni. - Zaraz coś przyniosę - nie czekając na jej odpowiedź wyszedł z pomieszczenia i wrócił po chwili z parą czarnych bokserek i szarą, rozpinaną bluzą, którą zawsze zakładał na koncertach śpiewając Flaws.
Gdy tylko mężczyzna wyszedł dziewczyna od razu wskoczyła pod prysznic. Tymczasem Dan leżał rozłożony na kanapie z telefonem w ręku. Publikował coś na Twitterze, przeglądał zdjęcia z ostatnich koncertów i z dnia wczorajszego. Zazwyczaj Rose była na nich tyłem, albo się zasłaniała. Na ich widok od razu przypomniał sobie jak jęczała: "Nie rób mi zdjęć! No przestań! Daaaan!", a uśmiech od razu wstąpił na jego twarz. W starcie tych nieudanych ujęć znalazło się jedno jedyne, na którym zielonooka uśmiechając się zakładała zbłąkany kosmyk włosów za ucho, odkrywając tym samym czarną spiralę. Myślała, że brunet po prostu sprawdza godzinę, pisze sms'a, czy cokolwiek innego. Nie podejrzewała, że ta chytra bestia miała włączony aparat. Zorientowała się dopiero, po usłyszeniu charakterystycznego dźwięku, który sygnalizował zrobienie zdjęcia.
- Opcje, ustaw jako... - mamrotał pod nosem sam do siebie.
- Co robisz? - dziewczyna wskoczyła na kanapę w jeszcze wilgotnych włosach. Niebieskooki zmierzył ją wzrokiem. Nie była pierwszą, która nosiła jego rzeczy, więc nie była to dla niego jakaś wielka sensacja, jednak ona wyglądała w nich inaczej, niż pozostałe... Tak, jak wtedy dawał im ubrania po to, aby je założyły i już go nie męczyły, tak teraz czuł, że dał je szatynce, tylko po to, aby teraz móc je z niej zdjąć.
- Nic, tylko publikuję twoje zdjęcie na moim Twitterze - wzruszył obojętnie ramionami próbując ukryć, to iż jego fantazje w chwili obecnej wybiegały daleko po za granice przyjaźni.
- Co?! Pokaz to! - Rose rzuciła się na niego próbując dostrzec wyświetlacz telefonu, który w chwili obecnej brunet usiłował oddalić od niej jak najbardziej.
- Już się tak nie gorączkuj, tylko żartowałem - to prawda. Dan nie udostępnił jej zdjęcia całemu światu na jego osobistym koncie. Wolał je zachować tylko dla siebie i ustawić na tapetę.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, a mężczyzna zaciskał zęby i uciekał wzrokiem. Na jego nieszczęście szatynka była na tyle blisko, że czuł dotyk jej piersi na swojej klatce piersiowej. W normalnej sytuacji w ogóle by mu to nie przeszkadzało, co więcej - nawet by mu się podobało, ale zważając na to, iż ich relacje miały być czysto przyjacielskie,  było to ostatnią rzeczą o jakiej teraz marzył. Aby jakoś temu zaradzić szybkim ruchem odwrócił ja plecami do siebie i przytulił mając ją między nogami.
- Jeszcze Ci mało? - oparła się o niego i odchyliła głowę, tak aby na niego spojrzeć. Mężczyzna musnął jej policzek i instynktownie spojrzał na usta.

- I wtedy pojawiliście się wy... - wspominała, jak to w tamtym momencie do pokoju wparowała Vi, która na ich widok od razu się zapowietrzyła, a od razu po niej przed drzwi wszedł Kyle.
- Widzę, że kolejna lubi paradować w męskich ciuchach - uśmiechnął się brodacz na widok zielonookiej, po czym spojrzał na krótkowłosą ubraną w jego wiśniową bluzę.
- I jak się czuje świeżo rozdziewiczona piękność? - z szerokim uśmiechem na twarzy wpatrywała się w swoją przyjaciółkę z dumą.
- A to pytanie chyba nie do mnie... - Rose i Dan spojrzeli po na siebie lekko zdziwieni, po czym dziewczyna odpowiedziała na pytanie energicznej dziewczyny.
- Tylko mi nie mów, że... - zaczęła rozważając możliwość, iż zielonooka zaprzecza, ponieważ jej wrodzona skromność nie chce się zgodzić z określeniem piękna - Rosi! - jęknęła zrezygnowanym tonem, gdy tylko dotarło do niej, że dziewczyna w objęciach Dana nadal jest dziewicą.




Ahh to już równe 10!
Może dla was to mało, ale ja jestem dumna z sb,
bo większość moich opowiadań/projektów kończyła się
jeszcze zanim została wgl opublikowana >.<
Trochę późno, ale jest!
Z pomocą mojej realnej Vi, która jest również moim Kaljusiem
napisałam niemal idealny scenariusz do pornola,
więc mam nadzieję, że się wam spodoba xD
No to ten... ja idę spać,
a was zapraszam do komentowania ;)

2 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle świetny, czekam na następne ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo ^^ Za jakieś 20 minut będzie następny ;P

      Usuń