piątek, 31 października 2014

Let's be optimists - Rozdział 20.

Zamykając za sobą cicho drzwi sypialni zielonooka westchnęła głęboko. W jej głowie kotłowało się miliony myśli i czarnych scenariuszy dnia jutrzejszego i reszty jej życia, jeśli Smith przegra zakład. Mogła tego nie mówić. A co jeśli naprawdę nie będzie nic pamiętał? Co jeśli będą musieli się rozstać na zawsze? - myślała stukając się w głowę i warcząc pod nosem "głupia, głupia". Niestety, ale czasami pozwalała się ponieść emocją, co później skutkowało żałowaniem każdego wypowiedzianego słowa.
Biorąc jeszcze jeden głęboki oddech pozwoliła odpocząć głowie i skierowała się wolnym krokiem do łóżka, w którym leżał już brodacz. Po drodze zrzuciła z siebie ubrania i nałożyła wiszącą na krześle czarną koszulkę Racing Heart Dana, którą już jakiś czas temu u niej zostawił. Miała zamiar mu ją zwrócić, ale po ich rozstaniu jakoś nie było ku temu okazji, a przesiąknięty zapachem wokalisty t-shirt był dla Rose idealną koszulą nocną.
Siadając na krawędzi materaca pogładziła dłonią delikatną fakturę materiału pościeli i ostrożnie wsunęła się pod kołdrę, tak aby nie obudzić leżącego obok muzyka.
- Opowiadaj - ciemnooki momentalnie znalazł się nad nią równocześnie ją unieruchamiając.
- Kyle? - otworzyła szeroko oczy.
- Co się stało, że jesteś taka przygnębiona, co? - wypytywał ciekawski przyjaciel.
- Nic - syknęła. - A teraz ze mnie złaź - wiercąc się próbowała oswobodzić chociaż ręce.
- Uważaj, bo ci uwierzę - mruknął z dezaprobatą. - Twoje smutne oczka mówią same za siebie, a ponoć oczy są zwierciadłem duszy skarbie - dodał.
- Moje oczy kłamią. Serio. Znam je całe życie i jeszcze nie widziałam większych łgarzy - stwierdziła pół żartem, pół serio.
- Oczywiście - mruknął sarkastycznie. - A może mógłbym Cię jakoś pocieszyć? - z zachęcającym uśmieszkiem wisiał nad szatynką.
- Wybacz, ale nie jesteś w moim typie - stwierdziła wzruszając obojętnie ramionami.
- Wiedziałem... - burknął żartobliwie udając niezadowolonego i wrócił za swoje miejsce. Poważniejąc przez chwilę rozmawiali jeszcze o tym co stało się kilka minut temu w pokoju obok i poszli spać.


Przez chrapanie brodacza dziewczyna nie zmrużyła oka przez całą noc. Teraz, gdy wreszcie ucichły dochodziła godzina dziewiąta rano, więc nie mogła sobie pozwolić na zapadnięcie w głęboki sen, i mimo iż jej ciało powoli odmawiało posłuszeństwa wstała z łóżka i przebrała się w to co jako pierwsze wyciągnęła z walizki, czyli czarną, luźną bokserkę z zamkiem z przodu przechodzącym przez mniej więcej jedną trzecią długości bluzki i obcisłe jeansy. Strój może i mało adekwatny do tego co działo się za oknem, ale szatynka na prawdę nie miała siły przekopywać się przez zawartość swojej pancernej walizki.
Wisząc nad umywalka w łazience szczotkowała leniwie zęby przyglądając się z niesmakiem swojej twarzy. Włosy w artystycznym nieładzie, wory po oczami i delikatnie zapadnięte policzki. Wyglądała, jakby nie przespała więcej, niż tylko jedną noc, co było prawdą. Od czasu rozstania z chłopakami z zespołu miała niemałe kłopoty ze snem, i gdy już wreszcie myślała, że chociaż dzisiaj będzie dane jej choć na chwilę zmrużyć oko musiała wylądować w jednym łóżku z zawodowym chrapaczem...
Z przyzwyczajenia weszła do dużego pokoju ze szczoteczką w ustach. Stojąc w drzwiach zauważyła opartego o stół wokalistę trzymającego w ręku kubek świeżo zaparzonej kawy. Jego zarost już powoli wymykał mu się spod kontroli, a oczy kryjące się za szkłami okularów wydawały się być prawie tak samo zmęczone, jak oczy nastolatki.
- Dzień dobry - powiedział wlepiając niebieskie oczy w szczupłą sylwetkę szatynki.
- Śnień dopry - odparła niewyraźnie ze szczoteczką w ustach zaczęła kierować się do lodówki.
- Jak się spało? - cały czas wodził za nią wzrokiem.
- Szczerze? Jeszcze nigdy się tak nie wyspałam - wyciągając sok pomarańczowy i zamknęła białe drzwi biodrem.
- Śpię z Kylem częściej, niż ty, więc wiem jak wspaniałe koncerty daje nocą - uniósł kącik ust w delikatnym uśmiechu.
- Dan... - zaczęła niepewnie. - Chyba będziemy musieli się pożegnać - stwierdziła przypominając sobie warunki wczorajszego zakładu.
- Dlaczego? Wychodzisz gdzieś? - zmarszczył brwi zastanawiając się o co może chodzić dziewczynie.
- Można tak powiedzieć - okrążyła i z bólem w sercu spojrzała na bruneta wpatrującego się w jej piękne, duże, zielone oczy. Żegnając się już z resztkami nadziei, że wokalista pamięta cokolwiek z ubiegłej nocy minęła go i zaczęła kierować się do sypialni, aby spakować resztę swoich rzeczy i wyjść. Na zawsze.
- Jeśli idziesz szukać "swojego miejsca", to zapewniam Cię, że tam go nie znajdziesz - zawołał za szatynką, która stanęła w półkroku nie dowierzając w to co słyszy. Odwróciła się momentalnie z radością w sercu, której nie dała po sobie poznać.
- Doprawdy? Dlaczego? - założyła ręce na piersi i z lekko zadziornym uśmieszkiem zaczęła zbliżać się powoli do Smitha.
- Ponieważ twoje miejsce jest między moim prawym, a lewym ramieniem - odpowiedział, gdy już siedemnastolatka stała tak blisko, że ich palce u stóp praktycznie się ze sobą stykały. Dziewczyna rozchyliła lekko wargi z niedowierzaniem, a oczy zeszkliły dzięki czemu błyszczały jeszcze bardziej, niż zazwyczaj. Myślała, że się przesłyszała, ale to co własnie powiedział brunet wprawiło jej serce w rytm jakiego jeszcze nie znała. Wraz z każdym ubywającym między nimi centymetrem biło coraz szybciej. - Rose... - zaczął cicho nachylając się nad nią coraz bardziej. - Ko...
- Dzień dobry! - do pokoju wparował rozpierany energią brodacz. - Co dziś na śniadanie? - zapytał rozglądając się po kuchni w poszukiwaniu czegokolwiek do jedzenia.
- Kyle... - wokalista przecedził przez zęby wbijając w przyjaciela wściekłe niebieskie oczy, co mogło oznaczać tylko jedno: albo opuści to pomieszczenie dobrowolnie w ciągu dwóch sekund, albo Dan osobiście mu w tym pomoże. Tylko, że w tym drugim przypadku droga wyjściową nie były by drzwi, a raczej okno...






Wybaczcie, że dzisiejszy rozdział jest taki krótki...
ale tak bardzo podobało mi się zakończenie,
że nie mogłam tego tak po prostu zepsuć
dopisując drugą część rozdziału...
Wybaczcie ;-;
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał
i przy okazji nie udusicie Kyla za jego boskie wyczucie czasu...
Czekam na wasze opinie :)

10 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA wstrętny Kyle!!!! :D Dziewczyno torturujesz mnie :) Damn... ale "Ponieważ twoje miejsce jest między moim prawym, a lewym ramieniem" no to jest po prostu tak urocze i takie... ughhh... wyobraziłam sobie Dana jak tak mówi i od razu miałam banana na ryjku :) Jakie to kochane...to chyba się stanie moim ulubionym powiedzonkiem :D

    Patus moja pisz dalej bo sienie moge doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to wstrętny? Kyle jest kochany! Tylko ma taki kiepski zwyczaj wparowywania do pokoju w najmniej odpowiednim momencie xDD

      "Ponieważ twoje miejsce jest między moim prawym, a lewym ramieniem" - jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek mi tak powie, to wyjdę za niego. Zawsze chciałam, aby ktoś mi tak powiedział, ale skoro się tego nie doczekałam, to niech chociaż Rose ma coś z życia xD

      Jutro zacznę pisać, ale pewnie rozdział znowu będzie nieco krótszy, podobnej długości co #20, ale to "wyjdzie w praniu".

      Usuń
  2. *o* jezusie dawaj mi nastepny rozdział bo mi dupe urwie xD jest tak pięknie a tu kurwa jeb xD Kajl ty mały kutasiarzu jak mokłeś f takiej chwili xD niaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, spokojnie następny rozdział zacznę pisać rano (bo na chwilę obecną oczy mi się same zamykają...), więc twój tyłek może pozostać na miejscu xD
      A co do wkroczenia w najmniej odpowiednim momencie... On zawsze wie kiedy wejść do pokoju i co powiedzieć. BO TO KYLE xD

      Usuń
  3. Hahaha, ale krótki ;(
    No dobra, nie uduszę cię, ponieważ Dan pamięta :D. Ale kartkę na święta ci wyśle xD.
    Ten moment kiedy Kajl tak sobie wparował w tym romantycznym momencie... miałam ochotę go wyrzucić przez okno xD. Spraw mu Vi na gwiazdkę, żeby odczepił się od Dana i Rose choć na chwile xD Chociaż do świąt jeszcze daleko... no cóż, ale spraw, bo jego wyczucie czasu jest naprawdę zawodowe, ciekawe gdzie się go tak wyuczył xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz... nie mogłam zepsuć tak pięknego zakończenia ;-;
      Ja tobie też wyślę kartkę na święta! xDD

      Nie tylko ty miałaś ochotę wyrzucić go przez okno... Dan też już się do tego szykował xDD
      A sprawienie kociarzowi Vi na gwiazdkę to wcale nie jest zły pomysł... Przyjedzie owinięta czerwona wstęgą i od razu zabierze go do sypialni, aby miał zajęcie na tydzień i zostawił Roan sam na sam choć na chwilę xD
      Co do wyczucia czasu... on nie musiał się tego wyuczyć - on się z tym urodził (uwaga: powtórzę się) BO TO KYLE xD

      Usuń
  4. BOSZE znowu ten mały głupek?! AGH!!! Kyle ile można, nie zabijaj mnie juuuuż! Co za wredna buła!
    Ale "twoje miejsce jest między moim prawym, a lewym ramieniem" wszystko wybacza! Od dzisiaj to jest sztandarowy cytat twojego bloga!
    To nic, że jest krótki, zakończenie w dobrym miejscu nadrabia długość. Po za tym jestem w stanie, który uniemożliwia mi dodanie chociażby nowego rozdziału u sb, więc ta długość nawet mi odpowiada. Mój sprocentowany mózg akceptuje ten rozdział jak zawsze i czeka na kolejne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Kyle to buła, a jego niezawodne wyczucie czasu to klątwa ciążąca nad moim biednym Roan...
      Ahh wiedziałam, że ten tekst mi się udał. CHOCIAŻ COŚ! Jestem z sb taka dumna T^T I jak bardzo bym chciała kiedykolwiek od kogokolwiek to usłyszeć, ale czuję w kościach, że nie jest mi to dane, więc niech chociaż Rose ma coś z życia xD
      Następny prawdopodobnie też będzie krótki, ale mam nadzieję, że w jakimś stopniu zniweluje on waszą nienawiść do Kyla i może nawet zaskoczy... Przynajmniej mam taka nadzieję.

      Usuń
  5. Aaawww! Jest pięknie! Tyle słodyczy, tyle miodku! Tego mi dziś było trzeba :) Poniedziałki są zawsze najgorszym dniem z całego tygodnia i potrzebuje dużo pozytywnej energii, żeby je przetrwać i dziś ją dostałam w postaci tego rozdziału :) A po tekście o ramionach normalnie się rozpłynęłam ^_^
    I jak zwykle świetny Kyluś! On czerpie jakąś kosmiczną energię i rozwalą nią każdą scenę (w pozytywnym sensie oF couRse).
    Bardzo, bardzo czekam na cd.
    Kiss :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie poniedziałek okazał się być jednak łaskawy, po za tym to dzień, w którym mam najmniej zajęć, więc nie narzekam :)

      Ahh tym teksem o ramionach kupiłam chyba wszystkie stormerki xD No bo która z nas nie chciałaby tego usłyszeć od Dana (lub jednego z pozostałych członków zespołu)? Ja bym chciała usłyszeć to od kogokolwiek, ale nie sądzę, aby było mi to dane, więc niech chociaż Rose ma coś z życia xD

      Kyle jest medium (potwierdzone info). On przewiduje przyszłość i wyczekuje najbardziej odpowiednich momentów, aby wkroczyć i oślepić wszystkich blaskiem swojej zajebistości, na co oczywiście Dan jest odporny, a Rose powoli się przyzwyczaja...

      No może wreszcie powinnam się wziąć za pisanie następnego rozdziału... Jak na razie to pisałam KP w formie opowiadania i zajęło mi to całe 2 dni i to tylko dlatego, że pisałam to dwa razy... bo kończąc pierwszą wersję stwierdziłam, że jest do dupy, usunęłam i zaczęłam pisać od nowa... dwa razy dłuższą...
      Chyba czas najwyższy wrócić do LbO.

      Usuń