piątek, 17 października 2014

Let's be optimists - Rozdział 17.

Schodząc ze sceny wokalista ocierał twarz z potu, białym ręcznikiem. Odrzucił go w kąt i wziął do ręki butelkę wody. Zaraz za nim za kulisy weszli pozostali członkowie zespołu. Po ich minach można było wywnioskować, że dla żadnego z nich nie był to udany dzień... a może nawet i miesiąc.
- Ja chce moją Różyczkę z powrotem! - jęknął brodacz tupiąc nogą, jak rozpieszczony bachor, któremu ktoś zabrał ulubioną zabawkę.
- Nie ty jeden... - zmęczonemu perkusiście również brakowało Rose, więc wraz z basistą i klawiszowcem wlepili w wokalistę niezadowolone spojrzenia.
- Nie patrzcie tak na mnie... to nie moja wina - tłumaczył się niebieskooki próbując przekonać do tego nawet samego siebie.
- Faktycznie... bo to ja wpycham przyjaciółką język do ust! - syknął brodacz.
- Już ci mówiłem - nie zrobiłem tego! - warknął brunet odkręcając półlitrową butelkę wody. - Tylko delikatnie ją pocałowałem... to wszystko - sprostował po raz setny, bo jak nie trudno się domyślić - kociarz już nie pierwszy raz wyolbrzymia każdy błąd przyjaciela.
- Tylko? - basista uniósł pytająco brew. - Dan, nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć, bo sam nie do końca rozumiem kobiety... - zaczął niepewnie - ... ale dla nastolatek taki zwykły pocałunek jest czymś więcej, niż TYLKO pocałunkiem - tłumaczył uważnie dobierając słowa.
- Dla nich to AŻ pocałunek - uprościł Chris w jakże typowo logiczny i męski sposób. - Po za tym siedemnastolatki są... - przerwał szukając odpowiedniego określenia, pstrykając przy tym palcami, jakby miało mu to w jakiś magiczny sposób pomóc się skupić.
- Niestabilne emocjonalnie - dodał Will.
- Dokładnie! - ostatni raz pstrykając palcami wskazał na przyjaciela stojącego obok. Najwidoczniej dzisiaj ich telepatia działała bez zarzutów.
- Prawdopodobnie tym pocałunkiem strasznie namieszałeś jej w głowie, a ona teraz się waha, czy iść z tobą przed ołtarz, czy też może przy najbliższej okazji poderżnąć gardło - najstarszy z zespołu wzruszył bezradnie ramionami.
- Stawiałbym raczej na to drugie - mruknął Kyle zakładając ręce na piersi.
- Zwłaszcza, że zrobiłeś to wbrew jej woli... - dodał nieco ciszej perkusista.
- Nie musicie prawić mi kazań... - westchnął głęboko i upił łyk zimnego płynu, który ukoił ból zdartego gardła. - Rose wystarczająco dobrze zmotywowała mnie do pożałowania tego pozornie niewinnego błędu - skrzywił się nieco wspominając karę, jaką tamtego dnia dziewczyna wymierzyła mu bez większego zawahania...


Całując delikatnie usta siedemnastolatki wokalista miał zamknięte oczy w przeciwieństwie do szatynki, która nawet po fakcie miała je szeroko otwarte ze zdziwienia. Gdy tylko oboje się wyprostowali brunet od razu obdarzył ją słodkim uśmiechem. Miał nadzieję na odwzajemnienie czułości, ale w rezultacie otrzymał tylko lekko rozwarte usta i piękne, duże zielone oczy wpatrujące się w niego z niedowierzaniem. Powoli zbliżając się do niej chciał powtórzyć swój mały występek. Raz to było za mało... Musiał jeszcze raz poczuć dotyk jej ust, bo on również nie dowierzał, że przed chwilą właśnie to miało miejsce. Podnosząc rękę, by pogładzić ją po policzku zamykał oczy. Z pięknego snu wyrwał go głośny okrzyk: "IDIOTA!" i piekący ból, który został spowodowany ciosem z otwartej pięści, wymierzony prosto w jego policzek.
Po rozwarciu powiek jedynym co ujrzał była wściekła Rose wsiadająca na rower i odjeżdżająca szybko w kierunku magazynu, z którego pożyczyli nie do końca sprawne rowery. Dan nie potrzebował dużo czasu, aby zrozumieć, że to co zrobił przez chwilą było najprawdopodobniej największym błędem, jaki mógł popełnić w życiu... Miał tylko nadzieję, że zdoła jeszcze dogonić przyjaciółkę i jakoś jej to wszystko wytłumaczyć.
Niestety, gdy dotarł do magazynu zastał tylko Matta, który na widok jego czerwonego śladu na policzku od razu się uśmiechnął. Rose już dawno tu nie było, co gorsza z tego czego zdołał się dowiedzieć, to zielonooka po prostu weszła do pomieszczenia, odstawiła rower na miejsce i wyszła rzucając tylko zimne "dziękuję"...
- Wycieczka się udała? - Matt zadowolony z zaistniałej sytuacji obdarzył wokalistę triumfalnym i pełnym pogardy uśmiechem.
- Można tak powiedzieć - mruknął pod nosem odstawiając rower na swoje miejsce.
- Na następny raz przygotuję wam mniej wadliwe rowery - zaśmiał się pod nosem nie ukrywając, iż  cała ta sytuacja jest mu jak najbardziej na rękę. Skoro miał już numer do Rose, to jej mała sprzeczka z Danem była dla niego co najmniej korzystna.
- Następnym razem, to ty oberwiesz w twarz - dodał kierując się do wyjścia, gdy nagle stanął w półkroku i odwrócił głowę, unosząc kącik ust w chwilowym uśmieszku.


- Najwidoczniej nie wystarczająco! - syknął brodacz. - Jakby Ci porządnie przywaliła, to byś wynajął prywatnego szpiegusa, aby ja znalazł, olał wszystko i własnie w tej chwili do niej biegł, przepraszał za wrodzone bycie idiotą i błagał na kolanach o wybaczenie! - Kyle wręcz kochał ochrzaniać swojego przyjaciela, czego nie dało się nie zauważyć, a fakt, iż przez głupotę wokalisty stracili dziewczynę, z którą każdy zdążył się już zaprzyjaźnić i do niej przywiązać, to  działało tylko na jego korzyść. I tak właściwie mógł ciągnąć swoje wywody w nieskończoność, gdyby nie zadzwonił telefon Dana z melodią, która była przypisana tylko i wyłącznie Rose. Ten dźwięk zadziałał, jak magiczne zaklęcie, które momentalnie wyciszyło wszystko wokół i skierował nie dowierzające spojrzenia członków zespołu na kieszeń bruneta. - Na co czekasz? Odbierz! - kociarz jako pierwszy wyrwał się z osłupienia i prawdopodobnie gdyby nie on, to niebieskooki przegapiłby jedyną okazję do rozmowy z siedemnastolatką. Wyciągnął szybko telefon z kieszeni i o mało co go nie upuścił... Wykonując kilka dziwnych ruchów zdołał go uratować przed bliskim spotkaniem z podłogą i po ostatnim spojrzeniu na zdjęcie przypisane do jej kontaktu wreszcie odebrał:
- Rose? - nieco niepewnym i przestraszonym głosem (o mało co nie upuścił telefonu... TEŻ BYM DOSTAŁA ZAWAŁU!) upewnił się, czy aby na pewno rozmawia z zielonooką, a nie np. z Vi... Było by to bardzo prawdopodobne z uwagi na to, iż była ona jedyną przyjaciółką siedemnastolatki i komu, jak komu, ale jej naprawdę zależało, aby ta małolata wylądowała jak najszybciej w łóżku wokalisty. - Tak, to ja - jego ton głosu spoważniał, a brwi zmarszczy się w zastanowieniu. Pozostali członkowie zespołu wpatrywali się w niego uważnie, starając się wydedukować o czym i z kim rozmawia brunet. Z transu wyrwał ich nagły, pełen zdziwienia jęk przyjaciela - Gdzie?!


Drzwi do komisariatu otworzyły się na oścież, a osobą, która w nich stała był nie kto inny, jak wokalista Bastille.
- Przepraszam za spóźnienie - zdyszany brunet zamknął za sobą drzwi i podszedł do biurka komisarza.
- Cieszę się, że Pan w końcu dotarł - mężczyzna wstał i podał muzykowi rękę w powitalnym geście. Jego masywna budowa ciała i stanowczy uścisk dłoni wyjaśniał dlaczego obejmuje takie, a nie inne stanowisko. - Proszę usiąść , a ja zaraz przyniosę potrzebne dokumenty - wskazał na krzesło przed biurkiem i poszedł na zaplecze przekopywać starty papierów.
- Więc? Wyjaśnisz mi jak się tu znalazłaś? - rozsiadł się na krześle i zwrócił do siedemnastolatki siedzącej obok.
- Masz na myśli komisariat? - odpowiedziała oschłym tonem, pytaniem na pytanie nie spoglądając na niego ani razu.
- Może najpierw zaczniemy od Meksyku? - cieszył się, że może ją znów zobaczyć, ale tym razem złość i irytacja wzięły górę. - Masz pojęcie ile zajęło mi dotarcie tu z Los Angeles? - uniósł pytająco brew i wbił wzrok w szatynkę z założonymi rękoma na piersiach.
- 24 godziny? - wzruszyła obojętnie ramionami.
- To może inaczej... - jego oddech powoli się normalizował. - Jak myślisz ile przepisów prawa złamałem i ile mandatów mi się należy za dotarcie tutaj w 12 godzin? - gniew ustępował i na twarz mężczyzny wstąpił delikatny uśmiech, który od razu zburzył mur, który zielonooka zbudowała między nimi.
- A masz pojęcie, jak bardzo mam ochotę spoliczkować Cię ponownie? - uniosła brew i spojrzała na przyjaciela po raz pierwszy z nikle uniesionym kącikiem ust.
- Wybacz... - wokalista spuścił głowę. - Zachowałem się, jak idiota. Zmusiłem Cię do pocałunku... - wplątując nerwowo palce w włosy z tyłu głowy starał się skleić kilka sensownych zdań mając nadzieję, że przyjaciółka może mu wybaczy.
- Tu już nie chodzi o sam wymuszony pocałunek... - mruknęła nastolatka. - Prawie spowodowałeś wypadek! Przeleciałeś przez kierownicę! Wystraszyłeś mnie na śmierć! Myślałam, że coś Ci się stało! - wulkan tłumionych w sobie emocji własnie wybuchł, więc ratuj się kto może! - A gdy już byłam bliska zawału, ty mnie całujesz... Jak myślisz? Co tu jest nie tak? - spojrzała na jego pełna nadziei minę nieco poirytowana, po czym nie czekając na odpowiedź skwitowała - Tak, jesteś idiotą - ta kwestia momentalnie wywołała promienny uśmiech na twarzy mężczyzny.
- Czyli nie jesteś zła o sam pocałunek? - zacieszając, jak małe dziecko był już niemal pewny, że między nimi już wszystko będzie jak dawniej, a o tym nieprzyjemnym incydencie z czasem, po prostu zapomną.
- Tego nie powiedziałam - napomniała, bo przecież mówiła tylko o WYMUSZONYM pocałunku. Niby niewielka różnica, ale siedemnastolatka lubiła "łapać" ludzi za słowa. - To oczywiście tez było głupotą... Jaki facet całuje swoją przyjaciółkę? - to pytanie raczej skierowała do siebie, niż siedzącego obok bruneta. Widząc, jak uśmiech znika z jego twarzy i wstępuje na nią mina zbitego szczeniaka, dodała - Po prostu nigdy więcej mi tego nie rób. Nie chce stracić najlepszego przyjaciela przez taką głupotę, jak pożądanie.
- Pożądanie wcale nie jest głupotą... - zanim zdążył rozwinąć swoja myśl Rose mu przerwała.
- Jeszcze jedno słowo, a zmienię zdanie - spojrzała na niego lekko poirytowana, bo doskonale wiedziała do czego zmierzał. To nie był czas, ani miejsce na tego typu rozmowy.
- Nic nie mówiłem - mężczyzna od razu zrozumiał i tylko podniósł ręce w obronnym geście udając, jakby to co zaszło kilka sekund temu w ogóle nie miało miejsca. W tym czasie komisarz zdążył wrócić z plikiem dokumentów. Położył je na stole i usiadł.
- Proszę tu podpisać - podał wokaliście długopis i wskazał miejsca, w których miał złożyć podpis. Szybko załatwili kilka formalności względem nieletniej dziewczyny, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie. - Mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy - spojrzał na szatynkę stanowczym i nieco karcącym wzrokiem, który w żaden sposób jej nie spłoszył.
- Nie byłabym tego taka pewna - rzuciła. - Zapewne jeszcze nie raz stanę w obronie słabszych - stwierdziła, a Dan jedynie wlepił w nią nieco zaskoczone spojrzenie. Ledwo co wyplątała się z jednych kłopotów, to teraz chce się wpakować w kolejne? Zwariowała... - pomyślał.
- Ale damie nie przystoi przechodzić do rękoczynów - pouczył.
- Nie sądzi Pan, że to nieco szowinistyczne podejście do sprawy? - Rose była stuprocentową feministką, więc nie mogła zostawić tej sentencji bez komentarza.
- W każdym razie... - komisarz westchnął głęboko wiedząc, że jeśli podjął by się tej dyskusji, to i tak nie wygrałby z upartą, pewną swoich poglądów nastolatką. - Masz szczęście, że Meksyk nie podpisał z Polską ustawy o deportację, bo w przeciwnym razie musiałbym Cię odesłać do domu - oparł łokcie o blat biurka.
- Z Polską?! - jęknął z niedowierzaniem brunet.
- To Pan nie wiedział, jakiego obywatelstwa jest pańska przyjaciółka? - komisarz uniósł pytająco brew nieco zdziwiony wcześniejszą reakcją mężczyzny, który własnie wlepiał pytające, niebieskie oczy w siedzącą obok przyjaciółkę.
- Możliwe, że zapomniałam Ci o tym wspomnieć... - zakłopotana szatynka uciekła wzrokiem, powtarzając w myślach tylko - BŁAGAM, ZABIERZCIE MNIE STĄD!





No i kolejny rozdział za nami.
Chyba nareszcie zaczynam wracać do formy...
Cieszycie się? Bo ja bardzo *^*
W następnym rozdziale mam małą niespodziankę dla
fanów "Wilczej Dziewczyny" autorstwa Alice :D
A co do #17, to mam nadzieję, że się wam spodobał
i zapraszam do komentowania ;)

14 komentarzy:

  1. Jeju *o*
    No to nieźle Danuś oberwał od Ros ;3 Z jednej strony to dobrze.. ale z drugiej to było takie słodkie :')
    Jak zawsze rozdział byś świetny i czekam na kolejne ;P
    Julia Świerczyńska - Bastille XXX xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należało mu się! Nie trzeba było jej wpychać języka do ust, jak to subtelnie stwierdził Kyle xD
      Czy taki "plaskacz" wymierzony w policzek jest słodki? No... polemizowałabym. Moim zdaniem jest raczej impulsywny ;P
      Cieszę się, że się spodobał i następny będzie już wkrótce :)

      Usuń
  2. Haha. No to niezle go potraktowala. A juz myslalam ze beda sie calowac i tarzać po trawie :D ale pewnie jeszcze na to przyjdzie czas. Poza tym malooooo :( czekam niecierpliwie na kolejny :) no i ciekawa jestem co tam z Wilcza dziewczyna wymyslas :D *zaciera raczki* zycze duuuuuzo weny Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już mówiłam - należało mu się! xD Ja też bym spoliczkowała przyjaciela, gdyby zrobił mi coś takiego... Przyjaźń (zwłaszcza damsko-męska) ma swoje granice, których pod żadnym pozorem nie powinno się przekraczać, bo... BO WSZYSTKO SIĘ ZJEBIE I BĘDZIE KONIEC PRZYJAŹNI (potwierdzone info)! xD

      Z Wilczą Dziewczyną... No snuję się w mojej główce genialny, ale i bolesny plan, więc będę musiała się zaopatrzyć w kubeł lodów czekoladowych, aby po napisaniu tego posklejać moje złamane serce...

      Usuń
  3. Dobra wreszcie ogarnęłam swojego głupiego bloga...
    Iiii plot twist! Komisariat! I kolejny plot twist! Meksyk! Polska! Wat Wat Wat
    Ten rozdział obfitował w liczne plot twisty i był absolutnie świetny! Mała Rose, wredna Rose, mały kłamczuch. I biedny zakochany (lub też... W pewien sposób zauroczony lub coś takiego...?) Dan, który jak zwykle jest wspaniały.
    I Kyle jest wspaniały.
    Wszystko jest wspaniałe.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!!!
    Moje ff w twoich rękach, to będzie takie piękne *,*
    Ohohohohohohoho

    OdpowiedzUsuń
  4. + właśnie gapiłam się jakieś 10 minut na zdjęcie w nagłówku twojego bloga i nigdy ci nie mówiłam, ale ta przeróbka jest absolutnie świetna :D Dopiero dzisiaj zauwazyłam w ogóle, że Dan obejmuje Rose i ogólnie to tylko to chciałam powiedzieć. Jest super. Powinnam nauczyć się obsługiwać fotoszopy i te inne i może zrobić coś porządnego u siebie, ale lenistwo nie boli, nie? *wzdycha*
    Ale twój nagłówek jest super :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że trochę tam namieszałam i trudno się w tym połapać: "co? kiedy? gdzie? i jak?", ale mam nadzieję, że chociaż część udało Ci się rozszyfrować xD
      I nareszcie ten piękny dzień w którym Dan dostał w twarz! Już tak bardzo się o to prosił... Rose spoliczkowała go w imieniu wszystkich kobiet tego świata! xD Ale oczywiście już kłócić się z nim nie mogła, bo skoro, ja pisząc te wypociny nie potrafię się na niego złościć, to ona tym bardziej... Dan you bastard! Gdybyś ty wiedział co ty robisz z kobietami "Panie Dziwna Fryzuro"! (tak, pamiętam jeszcze to określenie z WD, po którym nie wiedzieć czemu dostałam napadu głupawki) xD
      Jadąc dalej...
      Tak, Rose jest wspaniała, Dan jest idiotą, a Kyle się dąsa, bo mu zabrali ulubioną zabawkę (czyt. jego małą "Różyczkę").
      Straaasznie się cieszę, że rozdział Ci się spodobał (nie wiem, czy wiesz, ale twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna), a za następy zabieram się od jutra.
      A co do WD w moich łapkach... boli mnie sam pomysł już na ten rozdział, a co dopiero będzie przy pisaniu... Chyba będę musiała się zaopatrzyć w zapas chusteczek i lodów czekoladowych.
      Przypominam, że jeśli rozdział Ci się nie spodoba, to masz absolutne prawo zamordować mnie w najbardziej okrutny sposób, jaki znasz. Jestem na to przygotowana.

      + nie wiem, czy wiesz, ale właśnie zmarnowałaś 10 min swojego życia na wpatrywanie się w amatorską przeróbkę fotoszopową, która i tak została wykonana w Gimpie... Należy Ci się za to internetowe ciastko wdzięczności.
      Photoshopa nie posiadam i prawdopodobnie nawet gdybym dostała go w swoje łapki, to nie miała bym pojęcia, jak to coś obsłużyć... Ale jak widać po całym dniu męczarni z Gimpem i Paint Tool Sai'em można stworzyć amatorskie arcydzieło, któremu może chociaż jedna osoba się przyjrzy i dostrzeże rękę Dana na ramieniu Rose xD
      Jestem Ci wdzięczna za docenienie mojej pracy włożonej w ten nagłówek i jeśli byś miała pomysł, zdjęcia, ale nie miała chęci, to zawszę mogę Cię wyręczyć ;)

      Tak więc polecam się na przyszłość i z góry przepraszam za przyszły rozdział...

      Usuń
    2. P.S
      Chyba rozpisałam się bardziej, niż bym tego chciała... ._.

      Usuń
  5. O jacie w ostatnim wpisie byłam przekonana, że po pocalunku będzie wszystko inaczej wyglądało i Rose się w końcu uststkuje a tu proszę Meksyk Rose Polka ; ) Nie no czekam na więcej Moim zdaniem najlepszy FF jaki czytalam , a serio sporo ich było . Powodzenia w dalszym Pisaniu ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Nie ma tak dobrze! Jeszcze nasz Dan będzie się musiał trochę natrudzić, aby dobyć serce małej Rose.
      Specjalnie umieściłam ją w Meksyku, bo chyba tylko to miasto nie ma podpisanej ustawy z Polska o deportację... Co z tego, że Dan musiał przez 12 godzin pokonywać kilometry autostrad i zbierać mandaty xD

      Wow... ja też trochę ff czytałam i usadziłabym swój raczej na szarym końcu (Pats i jej wysoka samoocena MODE ON), ale naprawdę się cieszę, że uważasz inaczej i doceniasz moją pracę włożoną w ten projekt :)

      Usuń
  6. Rose Polką?! Toż to nasza rodaczka! Brawa dla niej i tira z ciastkami, za to sprowadzenie Pana Dziwna Fryzura na ziemię:) Wódki bym jej polała, ale że jeszcze nieletnia z niej panna, to na razie tylko ciastka no i może lemoniada :) Święta prawda mówi, że przyjaciele się nie całują! No chyba, że oboje chcą zamienić przyjaźń na miłość, wtedy ok.
    Jestem happy, że nie kazałaś nam czekać na nowy rozdział zbyt długo :)
    P.S. Nurtuje mnie pytanie, w czyjej obronie stanęła Rosie, że aż ją aresztowali i jak u licha znalazła się w Meksyku?

    OdpowiedzUsuń
  7. Polscy fani najlepsi! (Nawet sami chłopcy z Bastille tak mówią, więc coś w tym musi być...) xD
    Tira z ciastkami? Chętnie przyjmę *^* A jako iż ani ja, ani Rose nie pijemy alkoholu - lemoniada nam w zupełności wystarczy :3
    Przyjaciele się nie całują... To jest zabronione! Nawet jeśli jedna osoba czuje coś do drugiej (chociaż wtedy to już nie jest przyjaźń... ale warto zachować pozory!), to powinna schować swoje uczucia do kieszeni i żyć dalej w strefie Friendzone~ No chyba, że postanowi wyznać swoje uczucia i wszystko zjebać... Tak też można.
    Następny rozdział się już piszę, więc chyba znowu nie będziecie musieli długo czekać :D Co więcej będzie on połączony z zleceniem od Alice i wystąpią tam postacie w WD (aż się boje to pisać... a jak coś zawalę? a jak wam się nie spodoba? a jak źle pokieruje postaciami Alice? *palpitacja serca MODE ON*).

    Co do nurtujących Cię pytań... na wszystkie z nich odpowiedzi znajdą się w następnym rozdziale, więc gorąco zachęcam do wyczekiwania #18 ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju jeju zamiast pisac swoj rozdzial (wczoraj mnie oswiecilo i juz wszystko mam w glowie) to czekam na Twoj i czytam WD zeby byc na biezaco i zeby zrozumiec wszystko zeby nie bylo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc mam dla cb Olu dobre wieści, bo rozdział będzie za jakieś 20 minut xD
      WD i tak jest przeniesiona o kilka dobrych lat w przeszłość, więc to co się będzie działo w moim rozdziale, a w historii Alice, no... nie będzie to, aż tak ściśle związane z fabułą...
      Boże... im bliżej końca rozdziału tym bardziej wątpię w publikowanie go... Na pewno zawaliłam. Ja to wiem... CZUJĘ TO W KOŚCIACH ;-;
      Mam nadzieję, że nikt mnie za to nie zlinczuje...

      Usuń