- Więc... co tym razem? - siedząc przy barze wąsacz próbował wyciągnąć od przyjaciela, jak najwięcej informacji.
- Alice... - wymamrotał brunet wychylając kolejny kieliszek.
- Cooo?! Ta delikatna blondyneczka? - z lekkim niedowierzaniem brodacz otworzył szeroko ciemne oczy. - I co z nią? - dopytywał się dalej.
- Nic, po prostu dała mi do zrozumienia, że już nie mam na co liczyć... - na blacie stało już kilka pustych kieliszków, a Dan najwidoczniej jeszcze nie miał dość. Nie był osobą o mocnej głowie, a topienie smutków w alkoholu niestety weszło mu w nawyk.
- I co z tego? -zdezorientowany kociarz uniósł pytająco brew. Przecież zerwali ze sobą już jakiś czas temu, więc dlaczego miałby teraz tego żałować?
- Jak to co? Ja wciąż ją kocham Kyle... - przeczesując palcami włosy oparł się na łokciach o blat.
- Pierdolenie - syknął. - Nagle Ci się o niej przypomniało, tylko dlatego, że ja zobaczyłeś - wyjaśnił oburzony. - Ja wiem, że Alice jest śliczna, ale to nie powód, aby rzucać wszystko i prosić o wybaczenie. I tak trochę już na to za późno kochasiu - zachowanie przyjaciela najwidoczniej nie spodobało się ciemnookiemu. - Mam Ci przypomnieć dla kogo wsiadłeś w samochód i jak opętany gnałeś przez autostrady? Tak właściwie... to gdzie jest Różyczka?
- Nie mam pojęcia... - wymamrotał już chwiejący się na stołku wokalista. - Ostatnio ją widziałem pod komisariatem...
- Tylko mi nie mów, że olałeś ja dla tej blondynki... - doskonale znał odpowiedź, ale błagał w myślach, aby tym razem się mylił.
- Tak, a co? - pijany Dan powiedział to tak obojętnie, że całkowicie wyprowadził tym jeszcze trzeźwego przyjaciela z równowagi.
- TY IDIOTO! - wrzasnął brodacz skupiając tym samym na sobie uwagę całego lokalu.
Lampy na ulicach powoli przygadały, a światła w mieszkaniach już dawno umarły śmiercią naturalną. Całe miasto pogrążyło się w głębokim śnie, tylko w jednym pokoju ktoś nadal stawiał kroki na trzeszczących ze starości panelach. Rose nie mogła zasnąć i krążyła po pomieszczaniu kipiąc gniewem. Jak on mógł ją tak potraktować? No dobra... ona też nie zawsze była wobec niego fair, ale żeby w taki sposób całkowicie zignorować jej istnienie? Tym razem naprawdę przesadził... - myślała wściekła nastolatka, która trzymając w ręku telefon zastanawiała się, czy nie zadzwonić do wokalisty i nie wykrzyczeć mu tego prosto w słuchawkę. Jednak zanim zdążyła podjąć jakąkolwiek decyzje w tej sprawie w pokoju rozbrzmiał dzwonek. Zaskoczona dziewczyna o mało nie upuściła przez to telefonu i nie zerkając nawet na ekran szybko odebrała, aby narastający dźwięk melodii nie obudził właścicieli domu.
- Różyczka? - w słuchawce odezwał się głos członka zespołu.
- Kyle? - spytała nieco ściszonym głosem i zmarszczyła brwi zastanawiając się, po co kociarz mógłby dzwonić o tak później porze.
- Kochanie! - ucieszył się na dźwięk głosu przyjaciółki. - Przygarnęłabyś nas? Trochę się zasiedzieliśmy w barze i tak jakoś nie zdążyliśmy zarezerwować sobie żadnego pokoju... a nasz van jest za mały, aby pomieścił całą naszą czwórkę - mówił błagalnym tonem, jakiego siedemnastolatka jeszcze nigdy nie słyszała w jego wykonaniu.
- Gdzie jesteście? - zapytała spoglądając przez okno.
- Strzelam, że w Meksyku, ale pewności nie mam...
- Wyjaśnisz mi, jak mogłeś dopuścić, aby doprowadził się do takiego stanu? - syknęła pomagając brodaczowi wprowadzić pijanego Dana do pokoju. Mężczyzna już nawet nie szedł o własnych siłach, po prostu pozwalał przyjaciołom wciągnąć przez drzwi.
- Nie moja wina, że zatapia smutki w alkoholu - stwierdził kładąc wokalistę na kanapie. - No dobra... a gdzie ja mogę spać?
- Na podłodze - zirytowana całą tą sytuacją najchętniej kazałaby obojgu spać na tarasie, ale widząc minę zbitego szczeniaka w wykonaniu wąsacza nie potrafiła wyładować na nim frustracji. - Idź do sypialni - westchnęła wskazując skinieniem głowy drzwi po prawej stronie pokoju. - Jeśli nie masz nic przeciwko, to później do ciebie dołączę.
- Chętnie się z tobą prześpię - uśmiechnął się zadowolony. - Ale dlaczego "później"? - uniósł pytająco brew.
- Zostanę z nim dopóki nie zaśnie - wpatrywała się w przyjaciela, który zwieszając głowę z kanapy próbował nie zwymiotować.
- No to życzę miłej zabawy - widząc w jakim stanie znajduje się niebieskooki nie zazdrościł dziewczynie zajmowania się pijanym wokalistą. - Dobranoc Różyczko- ucałował szatynkę w policzek i zamknął za sobą drzwi sypialni.
- Rose, przynieś miskę...- tymczasem bruneta czekało niechciane przeczyszczenie żołądka.
- Już Ci lepiej? - zapytała nieco troskliwym tonem, którego nie chciała okazywać. Mężczyzna miał ułożoną głowę na jej udach i pozwalał, aby dziewczyna przeczesywała palcami jego włosy. Uwielbiał to uczucie jej bliskości. Wtedy mógł być sobą, nie mówić nic, a być zrozumianym lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej, przez kogokolwiek innego. W odpowiedzi na jej pytanie jedynie mruknął twierdząco. - No to przyniosę Ci jeszcze miskę w razie czego i... - zanim zdążyła dokończyć niebieskooki przerwał jej chowając twarz w jej brzuchu i obejmując ja na plecach.
- Nie idź jeszcze - jego głos został stłumiony przez luźny, miętowy sweter, który szatynka musiała ubrać, po tym, jak wokalista na nią zwymiotował.
- Dan... - zaczęła nie musząc kończyć, bo on doskonale wiedział co miała na myśli. Nie mogła z nim tak siedzieć do rana. Oboje byli zmęczeni, a po tym jak przyjaciel ją dzisiaj potraktował (nie, nie chodzi mi o "użycie" jej w charakterze ręcznika) miał szczęście, że zielonooka w ogóle miała jakąkolwiek ochotę z przebywać w jego towarzystwie.
- Przepraszam - jęknął. - Już nigdy więcej tego nie zrobię. Obiecuję! - porównanie zachowania bruneta w tej chwili do zachowania pięcioletniego dziecka byłoby jak najbardziej na miejscu... - Od teraz liczysz się tylko ty - dodał wtulając się w nią jeszcze bardziej.
- Przestań... - zakłopotana kwestią Dana, chciała jak najszybciej położyć się do łóżka po wyczerpującym dniu.
- Wiedziałem... Nie ko... - zanim zdążył dokończyć Rose od razu się wtrąciła.
- Dobrze wiesz, że Cię kocham - doskonale wiedziała, co chciał powiedzieć jej przyjaciel.
- A wyjdziesz za mnie? - przewrócił się na plecy i wlepił zmęczone, niebieskie oczy w nastolatkę.
- Nie - przestała go głaskać i starała się unikać jego spojrzenia.
- Dlaczego? Przecież mówiłaś, że mnie kochasz - zmarszczył brwi, co w jego obecnym stanie nieważkości wyglądało nieco komicznie.
- To inny rodzaj miłości Dan - odgarniając mu z czoła zbłąkany kosmyk włosów próbowała powstrzymać uśmiech - Kocham Cię, ale jak brata...
- A może ja popierasz związki kazirodcze? - uniósł pytająco brew wywołując tym samym ten delikatny uśmiech na twarzy dziewczyny, który mówił: "głupiutkiś".
- Współczuję twojej siostrze - zaśmiała się pod nosem.
- Ja nie żartuję! - jęknął trochę za głośno przez co szatynka przyłożyła delikatnie palec wskazujący do ust. - Potrzebuję uczucia... - dodał już ściszonym głosem.
- I dlatego szukasz go u pierwszej lepszej dziewczyny? - dziewczyna uniosła pytająco brew.
- Nie u pierwszej lepszej... U ciebie - mruknął. - Tylko ty mi możesz dać to czego tak na prawdę potrzebuję - uniósł powoli rękę i delikatnie musnął palcami policzek zielonookiej.
- Co masz na myśli? - dopytywała się w przekonaniu, że mężczyzna po prostu bredzi po pijaku.
- Coś czego jeszcze nigdy nie zaznałem - miłość - wyjaśnił patrząc jej głęboko w oczy.
- Pieprzysz głupoty - syknęła odtrącając rękę przyjaciela. - Nawet nie wiesz ile miłości w życiu dostałeś, ile czułości doznałeś - mówiła, a brunet z każdym słowem coraz bardziej marszczył brwi nie rozumiejąc ani słowa. - Ubzdurałeś sobie, że potrzebujesz miłości... Ty po prostu dawno nie uwolniłeś swojego pokładu genetycznego - zanim niebieskooki zdążył zaprotestować, siedemnastolatka kontynuowała swoje wywody. - Nie myl miłości z seksem. Zwłaszcza z tym, który ładniej się nazywa: "przygodą na jedną noc". Miłość jest czymś co dostajesz w chwili narodzin. Obdarzają Cię nią rodzice i choćby cały świat Cię nienawidził, to oni i tak nadal będą Cię kochać. Możesz mieć setki wrogów, lecz oni zawsze będą stali za tobą murem. Nawet jeśli będziesz ich przeklinał i robił wszystko aby Cię znienawidzili, to oni nadal nie przestaną Cię kochać. Dają Ci pewność, że możesz iść przez życie z podniesioną głową, bo zawsze będziesz mieć to co najważniejsze - ludzi, którzy Cię kochają. I choćby cały wszechświat Cię zniszczył, to możesz wrócić do domu, zregenerować siły i stanąć ponownie do walki z tą pewnością, że masz swoje miejsce na świecie, że zawsze możesz wrócić do "domu" - chaotyczny, ale szczery monolog dziewczyny otworzył wokaliście oczy. Pomógł mu inaczej spojrzeć na pojęcie miłości, a także miejsca, którym jest dom. Nie jest ono budynkiem, czy pomieszczeniem. To po prostu miejsce, do którego zawsze możesz i chcesz wrócić nawet z najtrudniejszych chwilach swojego życia.
- A jeśli ktoś nie ma rodziców? - alkohol usunął wszelkie hamulce mężczyzny, przez co zapytał o to, o co nigdy nie chciał, a może i nawet nie powinien.
- Żyje w ciągłej niepewności... - zielone oczy nastolatki posmutniały. - Włóczy się po świecie w poszukiwaniu miłości i miejsca, które będzie mogło nazwać domem, swojego miejsca na świecie - marszcząc brwi próbowała powstrzymać wracające wspomnienia. - Ale po co ja Ci to mówię? Jutro i tak nie będziesz niczego pamiętał - wstała strącając ze swoich ud głowę przyjaciela.
- Założymy się? - unosząc pytająco brew na twarz bruneta wstąpił nikły uśmieszek.
- Zgoda - nastolatka miała słabość do wyzwań, czy zakładów, więc jej reakcja była wręcz mechaniczna.
- Jeśli wygram spełnisz jedno moje życzenie - pomimo nietrzeźwości niebieskooki pamiętał, aby przed zakładem podać warunki "umowy".
- A jeśli ja wygram.. - oparła się w zamyśleniu o blat stołu w kuchni, która była połączona z salonem. - Znikasz raz na zawsze z mojego życia - nie żartowała. Zakładając ręce na piersi mówiła bardzo poważnym tonem.
- Zgoda - muzyk wzruszył obojętnie ramionami i ułożył się wygodniej na kanapie.
- Jesteś pewien? - nie mogła uwierzyć, że jej najlepszy przyjaciel tak lekko to znosi. - Znikasz z mojego życia NA ZAWSZE. Już nigdy mnie nie dotkniesz, nie zamienisz ze mną słowa, nawet mnie nie spotkasz, a jeśli już, to odwrócisz się i pójdziesz w przeciwną stronę - wyjaśniła.
- Wiem - spojrzał na szatynkę tym razem poważniejąc.
- I mimo to chcesz się zakładać? - uniosła pytająco brew.
- Tak, chce - powaga i lekkość z jaką mówił to mężczyzna była nawet nieco przerażająca. Jak on mógł od tak pozwolić, aby jego najlepsza przyjaciółka odeszła?
- W takim razie... - biorąc głęboki oddech skierowała się do sypialni.
- Dobranoc Rose - odprowadzał zielonooką wzrokiem.
- Dobranoc Dan - zamknęła za sobą delikatnie drzwi.
Czy mi się wydaje, czy własnie stuknęło mi 3000 wyświetleń?
Ahh... taki piękny prezent na urodziny.
Dziękuję wam wszystkim z całego serca *^*
Rozdział, obrzygana Rose i pijany Dan wam się spodobały?
Co do rozdziału... Kilka dni temu nasunęła mi się
strasznie głupie jego podsumowanie, a mianowicie:
"Jak się bawić, to się bawić
Drzwi wyjebać, okno wstawić
Dana upić, Rose udupić..."
Wiem, jestem głupia, ale postarajcie się na to przymknąć oko.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał
i zapraszam serdecznie do komentowania ;)
Tak. Właśnie miałam iść się uczyć. Już odkładałam telefon. Serio, ty to masz wyczucie...
OdpowiedzUsuńPo pierwsze... Kto tu jakieś 5 minut temu mówił, że pisze ecie pecie zamiast opisów...? Bo chyba nie pani, panno Pats. Opis miasta i wgl...
Po drugie. Obrzygana Rose i oświadczyny Dana to coś, czego właśnie potrzebowałam. Dziękuję.
Po trzecie. Mam nadzieję, że chociaż trochę nawiążesz do spania Rose u Kyle'a. Bo chcę to przeczytać *.*
Po czwarte. TYLE STRESU, DAN TY GŁUPI PIJACZYNO, TERAZ BD SIĘ STRESOWAĆ DO KOLEJNEGO ROZDZIAŁU!
Po czwarte. Wowowow jesteś już stara! Sto lat sto lat! I gratulacje z okazji 3k wyświetleń!!!
Po piąte. Wierszyk godny Mickiewicza. Propsy :D
Chyba tyle. Jak zwykle będę to czytać jeszcze z 5 razy i jak zwykle znajdę jakieś nowe rzeczy.
Autorka "delikatnej blondyneczki" pozdrawia xd
(YEAAA usunęło mi posta, więc teraz piszemy wszystko jeszcze raz!)
UsuńJa wiem, że mam boskie wyczucie czasu i naprawdę nie musisz mi dziękować. Polecam się na przyszłość ;3
Po 1. Opisy niby jakieś są, ale na tym samym poziomie, co moje umiejętności kulinarne, które kończą się na dolaniu mleka do płatków, więc...
Po 2.Jak już mówiłam - polecam się na przyszłość xD Twój rozdział do LbO i Dan krzyczący: "OBRZYGAM WSZYSTKO" mnie do tego zainspirował.
Po 3. W zasadzie to chciałam zacząć następny rozdział od poranka i szczerze mówiąc nawet nie pomyślałam o tym, aby napisać cokolwiek o wspólnej nocy Kyla i Rose w jednym łóżku, ale skoro chcesz poczytać, to czemu by nie?
Po 4. Dan zawsze będzie nam spędzał stres z powiek i przyprawiał o zawały serca... BO TO DAN! Ale (między innymi) za to go kochamy :3 xDD
Po 4. part II (tak, napisałaś "po czwarte" dwa razy) Jestem już jedną noga w grobie... Ciekawe co będzie za rok, jak będę zdawała na prawo jazdy. Jedno jest pewne - jeśli jakimś cudem uda mi się zdobyć ten kawałek plastiku, to dla własnego bezpieczeństwa radzę wam nie wychodzić z domu...
Po 5. Od zawsze wiedziałam, że bycie poetą jest mi pisane. Mickiewicz dał radę, to ja nie dam?
Nie wiem, czy wiesz, ale schlebiasz mi tym, że czytasz moje wypociny po kilka razy... Naprawdę mnie to cieszy ^^
A co do "delikatnej blondynki" jakoś to określenie najlepiej opisuje mi Alice... wybacz xDD
Nie no co za zaklad? Teraz sie modle zeby Dan wygral :D no bo nie moga sie tak po prostu przestac spotykac :) no weeeeez Pats ;P podobalo mi sie tez jak Rose tlumaczyla Danowi milosc :) az mi sie lezka w oku zakrecila, serio ! Chcialam cos jeszcze napisac ale zapomnialam ;( aaaa no i Dan kochany jak zawsze kiedy jest pijany i rzyga :) jesli mialabym mozliwosc to i takiego bym tulila ♥
OdpowiedzUsuńNie kaz dlugo czekac na nastepny rozdzial :*
Dan po pijaku miewa głupie pomysły, a czy wygra zakład to się jeszcze okaże. Przecież kto powiedział, że Rose nagle nie może zniknąć z jego życia? Zasłużył na to tym, jak się zachował w poprzednim rozdziale wobec niej...
UsuńPodobało Ci się? Naprawdę? A już myślałam, że moje przemyślenia na temat miłości są bez sensu i nikogo nie tkną choć trochę. A tu proszę! Jednak potrafię wywołać słowami jakiekolwiek uczucia w odbiorcy *^* Życiowy sukces!
Dan nie ważne co by nie robił to i tak będzie słodki i żadna dziewczyna nie będzie miała serca zostawić go zarzyganego, lezącego na podłodze xDD
Postaram się skończyć pisać rozdział, jak najszybciej ^^
Przepraszam za brak komenta pod poprzednimi rozdziałami, czytałam je zawsze w drodze z i do pracy i zawsze miałam za mało czasu żeby coś sensownego napisać. Ta robota mnie kiedyś wykończy, ale jak mawia mój padre "Żeby żyć trzeba żryć, a żeby żryć cza pracować" :-/
OdpowiedzUsuńDziś mam wieczór nadrabiania zaległości i wreszcie mogę coś napisać :)
Moje wrażenia po przeczytaniu - Dan to idiota do kwadratu, na Kyle'a zawsze można liczyć, a Rose zbyt radykalnie postawiła sprawę tego zakładu. Czyżbyś kochana na serio chciała ich na zawsze rozdzielić? Ani mi się waż! ;) Normalnie stanęła bym po stronie Rose, ale dziś jestem w Team Dan! Mam nadzieję, że ta pijaczyna ma dobrą pamięć :)
Buziaki i czekam na następny rozdział :*
Nie masz za co przepraszać :)
UsuńTwój Padre dobrze prawi. Za to mój zwykł mawiać: "Pracuj tak, aby zrobić, ale się nie narobić" xDD
To, że Dan jest idiotą... tak, to już wiemy xD
Kyle oczywiście cudotwórca, który robi rzeczy, o których byśmy go nie posądzali w najmniej spodziewanym momencie. Ofc czasem jest to przydatne.
Rose po prostu poddaje Dana za każdym razem jakiemuś testowi. Tym razem sprawdza, jak bardzo może jemu na niej zależeć i czy to co mówił jest spowodowane tylko i wyłącznie poziomem alkoholu w jego krwi.
Ale kto wie... może nasz ukochany wokalista nagle dostanie sklerozy? Może urwał mu się film? Kto wie co się z naszym dorkiem dzieje po zażyciu takiej ilości alkoholu~
Postaram się napisać kolejny rozdział, jak najszybciej i mam nadzieję, że i przy następnym dasz radę zostawić coś po sobie ^^
Pięknie piszesz :**
OdpowiedzUsuńPrzy tym jak Rose tłumaczy mu miłość zakręciła mi się łezka w oku piękne <3
Mam nadzieje że kolejny rozdział jeszcze w tym tygodniu :)
Mam okropny tydzień więc jedyne co mnie cieszy to twój Blog Dziękuje :**
Ahh dziękuję ^^
UsuńNaprawdę? Tak mnie to cieszy... Nie sądziłam, że swoim pisaniem jestem zdolna wywołać w kimkolwiek, jakiekolwiek emocje, a jednak.
W piątek mam wolne, więc postaram się coś jeszcze naskrobać :)
Ja miałam okropny dzień, ale czytając wasze komentarze od razu mam ochotę do dalszej pracy.
To ja dziękuję ^^
Chyba mi nie powiesz że planujesz na prawdę doprowadzić Dana i zespół do sytuacji w której więcej Rose nie zobaczą, przez jeden głupi zakład Dana z Różyczką? Bo jeśli tak, to na serio, znajdę cię i zabije :D Dan może i zasłużył, ale reszta członków już nie, bo przecież wszyscy tak ją... ubóstwiają? Lubią? Więc. Ani mi sie waż ich skłócić raz na zawsze! A no i rozdział, pisz kobieto jak najszybciej, bo chyba wykorkuje bez czegoś fajnego do czytania.
OdpowiedzUsuńNessa :D
Żono moja! Nie wiem jakim cudem przeczytałaś to wszystko w tak krótkim czasie (moja bff zabiera się do tego jakiś miesiąc i nadal jest przy jednocyfrowych rozdziałach...), ale bardzo Ci za to dziękuję :3
UsuńCo do zakładu... Obejmuje on tylko i wyłącznie Dana. Nie jest powiedziane, że pozostali członkowie nie mogą do niej zadzwonić, pogadać, spotkać się, itd. Tylko Dan miałby dożywotni szlaban na Rose xD
Ok, ok... już idę pisać. Dopiero co wróciłam do domu (taa wychodzę z domu, jak jest ciemno i wracam po zmroku... YEA!), więc tylko się przebiorę (dresy zawsze spoko B|) i zabieram się za torturowanie klawiatury...
Mężu mójj! Jak ja to tak szybko przeczytałam? A no, bo ja mam wprawę xD. Plus jak mnie coś zainteres, to nie ma przebacz. Dodatkowo, nie mogłam spać... więc zabiłam czas czytając XD.
OdpowiedzUsuńJak Dan przegra, to przyjeżdzam cie udusić, pamiętasz?! Tylko przypomnij mi nazwę swojej miejscowości... jak mi nie podasz, to spytam Luny xD.
Torturuj tą klawiaturę, torturuj, daje ci tydzień czasu na zadowolenie mnie nowym rozdziałem. A najlepiej, dwoma rozdziałami xD.
Walić to, wiadomość mi sie skasowała ._. Pisze po raz drugi q.q Dobranoc xD.
Ale 19. rozdziałów w kilka godzin? Przebiłaś tym nawet mnie ._.
UsuńHuhuhu przegra, a może nie przegra~ Kto wie~
A Luna Ci nic nie powie! Już ja ją przed tobą przestrzegę xDD
Tydzień? Luźno~ Mam dzisiaj wolne, więc postaram się coś naskrobać, więc za kilka dni powinien być nowy rozdział, a może nawet i dwa, jeśli będą czas, wena i chęci xD
Znam ten ból... jak mi się raz skasowało wypracowanie na temat jednego z rozdziałów, to zawsze przed opublikowaniem czegokolwiek zawsze kopiuje tekst dla pewności xD