Grupa przyjaciół wyszła na miasto już kilka dobrych chwil temu. W pokoju hotelowym panowała niezręczna cisza. Dan umierał na kanapie, dręczony kacem, a Rose nie potrafiąc znaleźć dla siebie miejsca, cały czas chodziła po pokoju wzdłuż i wszerz.
- Możesz chodzić ciszej? - poprosił wokalista, tłumiąc głos w poduszce. Szatynka miała już to do siebie, że chodząc tupała piętami o ziemię trochę głośniej, niż powinna. Przez to jej krok zawsze wydawał się być wulgarny, czy tez dynamiczny.
- Wybacz... - przygryzła wargę, przyłapując się po raz kolejny na swoim mało kobiecym kroku. - Nie potrafię znaleźć dla siebie zajęcia - westchnęła, opadając bezradnie na oparcie kanapy.
- Chodź tu - brunet leniwie usiadł i poklepał miejsce obok siebie. - Ja ci znajdę zajęcie. - Szatynka bez większego zastanowienia, przeskoczyła nad oparciem i usadowiła się na wygodnej kapanie.
- Jakie? - w siedzie skrzyżnym, wpatrywała się zielonymi oczkami wyczekująco w przyjaciela.
- Sen - szybko przysunął do siebie nastolatkę i owijając ramiona wokół jej talii położył się wraz z szatynką.
- To żadne zajęcie... - stwierdziła wywracając oczami.
- Nie odpowiada Ci rola poduszki? - wymamrotał z nosem w jej włosach.
- A chcesz poduszkę, która kuje? - odwróciła się twarzą do mężczyzny.
- A podobno gryziesz - uniósł kącik ust przypominając dziewczynie ich pierwsze spotkanie.
- Zagrajmy w pytania - rzuciła, szybko się podnosząc. Nie mogła sobie pozwolić na zmniejszenie dystansu, zanim zdąży go wypytać o wiarygodność dzisiejszego telefonu.
- Że co? - zmarszczył brwi i usiadł prosto, wpatrując się w przyjaciółkę.
- Zawsze mówiłeś, że chcesz mnie lepiej poznać - teraz masz na to szansę. - Odpowiem na każde zadane pytanie - zadeklarowała przeczesując włosy palcami, aby zebrać je i związać w kucyk.
Minuty mijały, a pytań przybywało. Tego wieczoru żadne z nich nie miało skrupułów i wypytywało dosłownie o wszystko. Zaczynając od spraw rodzinnych, przez całą przeszłość, a na najbardziej wstydliwych i kompromitujących wspomnieniach kończąc.
- Więc to należy do Davida? - wskazał palcem na ciemnoszarą część garderoby dziewczyny.
- Zgadza się - uniosła kącik ust, opatulając się o kilka rozmiarów za dużym swetrem.
- Mogę wiedzieć, dlaczego jesteś tak do niego przywiązana? - uniósł pytająco brew wiedząc, że i tak zielonooka jest zobowiązana odpowiedzieć.
- Pachnie, jak on - odparła podsuwając nogi tak blisko torsu, że mogła oprzeć brodę na kolanach.
- Po trzech latach? - zdziwił się wokalista. - Już dawno powinien przesiąknąć twoim zapachem... - słusznie zauważył.
- Powiedzmy, że wyrobiłam sobie zwyczaj corocznego kupowania tych samych perfum, które lata temu dostawał ode mnie na urodziny... - nasuwając golf na nos, przyznała się tego wieczoru do kolejnej, wstydliwej rzeczy.
- To się powinno leczyć... - stwierdził nieco zniesmaczony.
- Wyleczę się z Davida, gdy tylko ty wyleczysz się z Alice - wzruszyła obojętnie ramionami.
- Przecież nie mam bzika na jej punkcie! - jęknął oburzony.
- Yhm - sarkazm mówił sam za siebie. Jeszcze nie tak dawno, brunet stracił głowę dla ślicznej blondynki zapominając o całym świecie, łącznie z Rose. Kto, jak kto, ale zielonooka należała do jednych z najbardziej pamiętnych i zawistnych istot stąpających po tej planecie, więc nie zapomni, jak wokalista zignorował jej istnienie, gdy tylko na horyzoncie pojawiała się jego dawna miłość.
- Niech Ci będzie - burknął, krzyżując ręce na piersi niczym małe obrażone dziecko, gdy ktoś mu czegoś zabronił. Brakowało tylko wymownego tupnięcia nogą i pięciolatek, jak się patrzy. - Twoja kolej.
- Jak rozumiesz frazę: "kochać kogoś tak bardzo, że aż boli"? - po trzech godzinach gry, wszystkie względnie normalne pytania zostały doszczętnie wyczerpane, więc przyszedł czas na te bardziej filozoficzne, zmuszające do głębszego namysłu.
- Moim zdaniem mówi o najgorszym uczuciu na świecie, czyli miłości bez wzajemności - odpowiedział po krótkim namyśle. - Wiesz, kochasz kogoś, a ta osoba nie czuje tego samego do ciebie, ale mimo wszystko, nie chce abyś znikał z jej życia... Wtedy pojawia się problem, bo osoba darząca drugą uczuciem nie potrafi odmówić, ale jej bliskość, czy nawet obecność sprawia niewyobrażalny ból, bo jesteś świadom tego, że twój cały świat jest pochłaniany wzrokiem przez innych mężczyzn, a ty nie możesz jej nawet dotknąć... - z odchyloną głową wpatrywał się w sufit.
- Mówisz, jakbyś coś o tym wiedział - Rose ty sadystko... Nie ładnie się tak pastwić nad nieszczęśliwie zakochanym mężczyzną. On Ci mówi co do ciebie czuje, a ty tylko stwierdzasz, że chyba "coś o tym wie"?!
- Możliwe - skrzywił się, nieco widząc jeden z sadystycznych uśmieszków nastolatki.
- Możliwe? Żądam konkretnej odpowiedzi - najwidoczniej świetnie się przy tym bawiła...
- Wybacz, ale teraz moja kolej - syknął świadom zaistniałej sytuacji. - Jeśli mogłabyś wybrać, to w jaki sposób chciałabyś umrzeć?
- Z miłości - napotykając pytające spojrzenie Smitha od razu starała się znaleźć sprostowanie. - Nie wiem, jak to inaczej określić, i jak mogłaby ona dokładniej wyglądać, ale jestem pewna, że umierając w taki sposób odeszłabym jako osoba szczęśliwa - ok, może i nie było to najsensowniejsze wyjaśnienie, ale zawsze "jakieś".
- Nie rozumiem... - marszcząc brwi, niebieskooki próbował wszystko jakoś poukładać sobie w głowie, jednak bezskutecznie.
- Nie musisz - odparła wzruszając obojętnie ramionami. - Teraz moja kolej - dodała sklejając już w głowie najbardziej wyczekiwane pytanie tego wieczoru. - Masz dziewczynę?
- Słucham? - zdezorientowany wokalista zmarszczył brwi myśląc, że źle dosłyszał.
- Czy masz dziewczynę? - powtórzyła szatynka tym razem bardziej donośnym głosem, przygotowana na najgorsze.
- Skąd Ci to przyszło do głowy? - jęknął zdziwiony.
- To ja tu zadaję pytania - przypomniała nieco poirytowana.
- Oczywiście, że nie mam - jak tak można kłamać w żywe oczy?
- Więc kim jest "El", z którą miałam tą przyjemność, czy też nieprzyjemność przeprowadzić dziś rano konwersację telefoniczną? - niestety każde kłamstwo ma krótkie nogi.
- Co? - jęknął ponownie, jakby nie miał o niczym pojęcia. Dopiero po chwili jego wyraz twarzy z oburzonej, przeistoczył się w zdziwioną, a zaraz potem przepraszającą. - Rose, to nie tak, jak myślisz.
- A jak? Chcesz mi powiedzieć, że dziewczyna, która znajduje się na twojej liście kontaktów jest Ci zupełnie obca? A może to ona łże, mówiąc, że jest twoją dziewczyną? - nadal spokojny ton, bezlitośnie atakował niebieskookiego żądając wyjaśnień.
- Nie.. nie jest mi obca, ale też nie jest moją dziewczyną - tłumaczenia zapowiadały się ciekawie, chociaż siedemnastolatka nie chciała wierzyć w żadne wypowiadane przez przyjaciela słowo.
- Więc kim? - dopytywała.
- Znajomą... - najwidoczniej ta sytuacja nie była najwygodniejsza dla wokalisty.
- Jaśniej - zażądała Król słysząc zawahanie w głosie Dana.
- Dziewczyną do łóżka, zadowolona? - jęknął wyrzucając nareszcie to, czego nie pochwaliłby prawdopodobnie nikt.
- Powiedzmy, że wstępnie tak. Wyjaśnij mi dlaczego uważa się za twoją dziewczynę - w Rose obudził się detektyw od siedmiu boleści...
- Bo jestem z nią w otwartym związku... - odparł znów skrępowany zaistniałą sytuacją.
- Czyli w Londynie korzystasz z jej "usług", a wyjeżdżając w trasę idziesz sobie do łóżka z pierwszą lepszą, ze świadomością, że ona czeka na ciebie kilkaset kilometrów dalej? - trochę kolokwialne stwierdzenie, ale jednak jak najbardziej trafne.
- Nie zabraniałem jej spotykać się z innymi, więc nie wiń mnie - marna próba obrony, została natychmiastowo zagrodzona kolejnym zgryźliwym komentarzem.
- Jesteście siebie warci. Ty - skończony idiota, a ona pozbawiona jakiegokolwiek rozumu, aby móc zwrócić na to uwagę - kto, jak kto, ale ta pozbawiona serca siedemnastolatka potrafiła ranić słowami lepiej, niż ktokolwiek inny. - Nie wiem tylko, dlaczego starałeś się to ukryć przede mną - chwilową ciszę przerwało głębokie westchnienie sztynki.
- To chyba oczywiste, że nie chciałem, abyś wiedziała o czymś takim zwłaszcza, że od razu po powrocie chciałem to zakończyć - mężczyzna przeczesał bezradnie pozostałości po burzy rozczochranych wiecznie włosów.
- Dlaczego, skoro taki "wariant" związku był dla ciebie wygodny? - spojrzała na bruneta, opierającego łokcie na kolanach.
- Widocznie nareszcie pojawił się ku temu powód - stwierdził, przestając chować twarz w dłoniach.
- Jaki? - nieświadoma możliwej odpowiedzi dopytywała.
- Kocham Cię Rose - wyznał patrząc jej prosto w oczy, a ona oniemiała.
- Nie - zaprotestowała wstając z kanapy. - Mówiłam Ci, że masz tego nie mówić - chodząc w kółko po pokoju wplątywała palce we włosy mając nadzieję, że w jakiś sposób pomoże jej się to uspokoić.
- Podaj mi choć jeden powód dlaczego miałbym tego nie robić - niebieskooki również wstał.
- Po prostu nie możesz. Ty nie możesz mnie kochać, i ja nie mogę kochać ciebie - napieranie Dana wcale nie pomagało w jakikolwiek sposób zebrać jej myśli.
- Dlaczego? - niestety brunet nie ustępował... - Rose, odpowiedz!
- Bo nie chce Cię stracić! - ale czy trzeba od razu krzyczeć... Ta dwójka zdawała się nie umieć rozmawiać ze sobą normalnie, gdy tylko wchodzili na temat relacji między nimi. - Straciłam Davida, rodziców... całą rodzinę! Wszystkich których kochałam! Ty nie wiesz, jak to jest stracić wszystko co jest dla ciebie ważne...
- Wiem - przerwał jej spokojnym, ale przesiąkniętym bólem głosem. - Za każdym razem, gdy znikałaś bez słowa... czułem, że tracę wszystko, że tracę osobę, która nadaje sens mojemu życiu, osobę, dla której budziłem się co rano i stawiałem czoła szarej rzeczywistości, wiedząc, że gdy tylko zajdzie słońce ona będzie czekała na mnie za kulisami i pozwoli mi zasnąć w swoich objęciach - z lekkim uśmiechem na ustach położył rękę na karku. Nie wierzył w to co mówił, nie wierzył, że potrafił być bardziej szczery z nią, niż sam ze sobą.
- Dan, proszę... nie... - mimo iż w jej oczach nie było łez, to jej serce płakało, krzycząc z bólu, a głos się łamał.
- Wiem, że się boisz - wolnym krokiem zbliżał się do szatynki - ale obiecuję Ci, że Cię nie zostawię. Będę zawsze przy tobie i nie pozwolę, aby ktokolwiek Cię zranił. Nie zniknę. Obiecuję - jego szorstkie dłonie delikatnie gładziły jej ramiona, a ciepły głos obiecywał niemal niemożliwe. - Zrobię wszystko, abyś mi uwierzyła - wokalista był świadomy, iż zielonooka mogła mieć nie małe wątpliwości, co do jego wierności z powodu wiecznie kręcących się wokół niego fanek i pokus wszelakiej postaci.
- Wszystko? - podniosła wzrok, aby upewnić się, czy aby na pewno jest pewien swoich słów.
- Wszystko - oddechy zwolniły, a serca zaczęły bić w jednostajnym rytmie, ich oczy się spotkały, a odległość między nimi malała wprost proporcjonalnie do opadających powoli powiek.
- Wróciliśmy! - w drzwiach stanął najwyraźniej wyleczony z kaca kociarz.
- Chyba przyszliśmy nie w porę... - stwierdziła Vi, widząc parę przyjaciół stojącą na środku salonu z minami, jakby ktoś im najwidoczniej w czymś przeszkodził.
- Dan, śpisz? - cicho uchylając drzwi do sypialni wokalisty, zielonooka postanowiła go odwiedzić w środku nocy.
- Co? Rose? Co ty tu robisz? - przecierał zaspane oczy i podparł się na łokciach.
- Mówiłeś, że zrobisz wszytko, abym Ci uwierzyła... - zaczęła nieśmiało zamykając za sobą cicho drzwi.
- Tak, i co w związku z tym? - leniwie siadając, przeczesał palcami rozczochraną czuprynę.
- Mam do ciebie prośbę... - oznajmiła siadając przed nim na łóżku.
Długi, porządny, szybko napisany, normalny rozdział!
Jak mam się podoba gra w pytania?
Czy nie uważacie, że niektóre kwestie Dana są trochę przesłodzone?
Czy i tym razem będziecie chciały zabić Kyla za jego boskie wyczucie czasu?
W każdym razie... mam nadzieję, że rozdział się podobał
i zapraszam do komentowania ^^
Jakbym miała kogoś zabić za dobre wyczucie czasu to wszystkich z Bastille + Joe i Vi xD Ale ci wybacze.... tym razem, bo rozdział strasznie szybko.
OdpowiedzUsuńJa tak chciałam Huragan Rose, a to tak... spokojnie. I myślę że "przesłodzony" Dan został zneutralizowany gdy Rose nazwała go idiotą xD
Rozdział bardzo dobry i widać moje groźby niedzielne ("ZA TEGO FLASHBACKA MASZ W PONIEDZIAŁEK NAPISAĆ ROZDZIAŁ!!!" XD) podziałały :D. Pisz daaleej, bo nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
To u nich rodzinne... a Vi i Joe przebywając z nimi siłą rzeczy poddały się nadprzyrodzonej mocy kociarza zesłanej mu z niebios xD
UsuńNo ja tez chciałam Huragan Rose, ale potem mnie naszło na grę w pytania...
Hahahahah, ale później niestety przesłodzony Dan powrócił, ale kochany Kyluś skutecznie ostudził jego zapędy xDD
Cieszę się, że jako mojej Żona aka edytorce Ci się podoba *^*
Może nie tyle co groźby, ale prośba jednej z czytelniczek, ale nie chce wyprowadzać Cię z błędu, więc pozostańmy przy twojej wersji xD
O.
OdpowiedzUsuńTak ogólnie podsumowałabym ten rozdział. O.
Były wątki, które mnie zaskoczyły (o. Alice. O...) i poruszyły (o. Miłość... O...), i rozbawiły, i ogólnie jakoś odbiły się na mojej psychice. Totalnie nie wiem, co pisać, bo mój mózg został okropnie stępiony przez leki, na których sobie jadę. Ale rozdział był fajny! I raz na jakiś czas trochę słodyczy nie zaszkodzi. Chyba nawet zmobilizowałaś mnie do odsunięcia swojego aktualnego wstrętu do wszystkiego i wzięcia się za rozdział... :/
Jak Kyle i spółka znów przerwą akcję, to normalnie wezmę i cię zadźgam xd serio to już jest nikczemne xdd luv ya as always! ❤
Tak, Alice wszechobecna~ Mówiłam Ci, że jeszcze kiedyś o niej wspomnę xD
UsuńTsaa, PatS i jej naiwne opisywanie miłości...
Rozbawiły? Które? ._. (nie pamiętam, abym starała się w którymś momencie o humorystykę...)
Na mojej psychice odbijają się twoje bajki na dobranoc... popadam przez nie w głęboką depresję.
No może i trochę słodyczy nie zaszkodzi, ale takie skumulowanie słodkości z dziesięciu rozdziałów (w przypadku LbO, to może i nawet dwudziestu) w jednym też nie jest najlepszym wyjściem... ALE MUSIAŁAM ;-; (nie umiem w pesymistyczny sposób wyznawać miłości... przykro mi)
Pisz, pisz kolejny rozdział, a ja wezmę się za czytanie poprzedniego, bo jeszcze nie znalazłam czasu na przeczytanie ;-; (à propos mojego wiecznego braku czasu spowodowanym ciągłym nakładem zajęć - zaczęłam bawić się vegasem i zrobiłam pierwszy filmik xD)
Wiem, że tak jak cała reszta kochasz jego boskie wyczucie czasu, ale nie musicie mnie z Worka od razu gonić z widelcami... łyżki czują się samotne ;-; (nie pytaj...)
No np jak tupała (od razu zobaczyłam kontrast między naszymi bohaterkami, nie sądzisz, że to zabawne? lubię dostrzegać te różnice, idk why) albo wątek z perfumami... w sumie nie był jakiś.. radosny... ale mimo wszystko uśmiechnęłam się pod nosem xd
UsuńCóż, pesymistyczne wyznanie miłości mogłoby być raczej trudne... i kojarzące się R&J, których serdecznie nie znoszę. Jedyna lektura, której nie przeczytałam w gimnazjum (a ostatnio pisałam o nich wypracowanie ughhh). Już Tristan i Izolda są o niebo lepsi...
Hahahahah Worka i ja to jedność pełna przeciwieństw xD Będziemy czatować na ciebie pod domem z całym zestawem sztućców :D
Ty się nie śmiej z pokracznego kroku Rose... JA CHODZĘ TAK SAMO xD Dlatego, jeśli wstaję pierwsza to od razu budzi się rodzina i sąsiedzi mieszkający pod nami xD No wątek perfum nie był radosny, ale na pewno z lekka chory...
UsuńW R&J (dopiero, gdy przeczytałam, że jest to jedyna lektura, której nie czytałaś, zorientowałam się, że chodziło Ci o Romeo i Julię...) wyznania miłosne też nie są pesymistyczne... po prostu ten jeden pozytywny wątek jest opatulony konfliktem rodzin i kilkoma innymi wątkami, nie zaliczającymi się do pozytywnych...
Ehh... idę się mentalnie przygotować na zadźganie sztućcami.
Cudownie słodki rozdział!!! W końcu idą święta i dużo miodku się przyda ;) Gra w pytania, to jest dokładnie to, w co chciała bym zagrać z Danem (zaraz na drugim miejscu jest gra w butelkę, a na trzecim "Prawda czy wyzwanie") Ułożyłam już sobie w głowie nawet kilka pytań, które bym mu zadała.
OdpowiedzUsuńKyle ma wyczucie, jak reklamy na Polsacie - zawsze pojawia się w najmniej odpowiednim momencie :) ale nie mogłabym go za to zabić, za bardzo go kocham <3
Ciekawość mnie zżera, o co też Rose chce poprosić Dana? Jak ja wytrzymam do następnego rozdziału? :/
A ja nie lubię słodyczy, ani świąt! <3
UsuńGra w pytania jest tym w co grałam z przyjacielem przez 3 lata codziennie... teraz po 7 latach znamy się za dobrze i gadając na skype nawet nie musimy rozmawiać... wystarczy, że słychać oddech drugiej osoby. No chyba, że gramy w LoL'a, to już inna bajka xD
Z dane zawsze chciałam pogadać tak o wszystkim i o niczym. Na tematy bardziej egzystencjalne, gdzie każdy by mógł wyrazić swoje zdanie i punkt widzenia. Jakoś tego typu rozmowy pozwalają mi poznać człowieka o wiele lepiej, niż normalna rozmowa o pierdołach związanych z czyimś życiem codziennym.
Co za porównanie xDDD Zrobiłaś mi tym dzień <3
Ja też nie potrafiłabym skrzywdzić mężczyzny o mentalności sześciolatka... Za bardzo go uwielbiam xD
Teraz idą święta - będę miała dużo wolnego, więc i czasu coraz więcej, co oznacza - nowe rozdziały coraz częściej ;)
O jeżu jeżu! Co tam dalej będzie się działo? Ty to zawsze "utniesz" rozdział i każesz snuć domysły :P
OdpowiedzUsuńGra w pytania jest spoko, można się wiele rzeczy dowiedzieć ;>
Wyczucie czasu kociarza... no zamorduje no! Przysięgam :D
Wyznanie Dana... kurde, Rosie nie opieraj się juz tak no daj mu szansę no :)
Jest jaki jest ale raz się zyje :) Wiem wiem, nie może byc za pięknie, ale mam zawsze cichą nadzieję :)
Czekam na kolejny :)
Efekt zamierzony B| Specjalnie kończę w takich momentach, aby zostawić u was lekki niedosyt i ciekawość zżerająca was do następnego rozdziału xD
UsuńPatS sadystka~
Nareszcie jakiś pretekst, aby Dan mój wypytać Rose o wszystko to, czego mu o sobie nie powiedziała ;P
Nie wolno mordować! Zwłaszcza Kylusia ;-; Za bardzo go uwielbiam, aby Ci na to pozwolić xD
Ale no wyjaśniałam dlaczego boi się dać mu szansę nooo... Nie dość, że biedaczka ma traumę, to jeszcze facet muzykiem światowego formatu jest i przy okazji lekkich obyczajów. TRZY POWODY (a zwłaszcza dwa ostatnie), a ponoć jeśli znajdzie się trzy powody, które są przeciw, to nie watro próbować xD Ale miejsce cichą nadzieję... MOŻE kiedyś was wysłucham~
Jak by nie było i tak będzie najlepiej :) Bo każda z nas ma swoją wizje i z każdej wizji będę zadowolona! o! :)
UsuńNo dobra nie zamorduję Kajlusia... przyznam że dziś oglądałam wywiadz Austrii z chłopakami zakochałam się troche w jego oczach... Danus zmalał przy nim ciutkę... ;> co się dzieję :P
No nie przesadzajmy, chyba aż tak łatwo nie da się ciebie zadowolić, aby KAŻDA wizja Ci się podobała ;P
UsuńTen cholerny kociarz ma to do siebie, że im dłużej na niego patrzysz i słuchasz tego co mówi, tym bardziej go lubisz xD Zdecydowanie za szybko i za bardzo budzi w kimś sympatię... Jeszcze trochę i zacznie konkurować z Danem o pierwsze miejsce w sercach fanek xD
Po pierwsze Rose mała terrorystka
OdpowiedzUsuńPo drugie jacieee czekałam na taki rozdział :**
Po trzecie urwać w takim momencie serioo.... ; )
I po czwarte to mój ulubiony Bloooog twoje rozdziały są nieprzeciętne co, za tym idzie zaskakujące iii wzruszające nie mogę doczekać się kolejnego ; )
Będę siedzieć jak na szpilkach zanim nie przeczytam kontynuacji Kochana jesteś NAJLEPSZA :***
I szybko wstawiaj kolejny.
Powodzenia w pisaniu :**
Po 1. Rose aka gitarzystka aka wokalistka aka tancerka aka detektyw aka sadystka aka wulkan aka huragan aka terrorystka aka Król xD
UsuńPo 2. A ja czekałam na napisanie następnego... OD POCZĄTKU SERII GOD DAMN IT xD
Po 3. Ja tak zawsze B| I wszystko tylko po to, aby mieć pewność, że chociażby z czystej ciekawości przeczytacie następny xD
I po 4. Ojejejej lejesz mi miód na serce ;-; Dziękuję za tak miłe słowa. To motywuje. Bardzo ^^
Już lecę pisać! Kochana i to ty tu jesteś najlepsza, bo nikt nie potrafi mnie tam zmotywować do pisania, jak ty ^^